Od ponad 200 lat, cyklicznie, narody europejskie doświadczają wrażenia, że świat zwariował. Początek dała rewolucja francuska, gdy w imię demokracji i równości, wraz ze spadającą głową króla Ludwika XVI legł w gruzach stary, ufundowany na religijnym fundamencie porządek. Później szło już coraz łatwiej. Komunistyczne wyzwolenie proletariatu, narodowo-socjalistyczna wspólnota biologicznej rasy to kolejne odsłony tego samego, utopijnego, lewicowego szaleństwa. [...] Lewackie eksperymenty nie omijają również Olsztyna.
Że „wolny świat”, do którego po dziesiątkach lat marzeń wkroczyliśmy, pozwoli nam budować na tym, co od wieków dla naszego bytu narodowego pewne i sprawdzone, że rewolucja się skończyła i nikt, ze Wschodu czy Zachodu, po raz kolejny nie będzie nam budował nowego wspaniałego świata i mówił, jak mamy żyć.
Dziś z niedowierzaniem patrzymy, jak garstka apostołów nowej świeckiej religii, której wyznaniem jest tzw. europejskość i obrona wszelkiej maści mniejszości, na naszych oczach wywraca rozumiany i skutecznie dotychczas broniony świat wartości. Dowiadujemy się, że krzyż w miejscach publicznych razi i jest niezgodny z prawem, głośne przyznawanie się do wiary to obciach, małżeństwo - od tysięcy lat rozumiane jako związek kobiety i mężczyzny to pomyłka, a zboczenie, traktowane dotychczas jako grzech, to przedmiot „dumy gejowskiej”, eksponowanej na publicznych, budzących zgorszenie paradach.
Niepostrzeżenie doszliśmy do momentu, gdy celem zmasowanej polityczno-medialnej nagonki staje się minister polskiego rządu za zgodne z prawem przyznanie szkołom katolickim prawa do odmowy zatrudnienia zdeklarowanej lesbijki. Coraz wyraźniej więc widać, że niedawna samolikwidacja katolickich ośrodków adopcyjnych w Anglii po uchwaleniu prawa zmuszającego do adopcji dzieci parom homoseksualnym, to już dla nas wcale nie obyczajowa egzotyka.
Lewackie eksperymenty nie omijają także Olsztyna. Samorząd naszego miasta, jako pierwszy w Polsce ma od niedawna pełnomocnika oraz 15 osobową radę ds. równości kobiet i mężczyzn. Samorządową awangardę postępu tworzą głównie przedstawiciele trzech jednoznacznie ideologicznie i światopoglądowo zorientowanych organizacji: Zielonych 2004, Kampanii Przeciw Homofonii oraz Młodych Socjalistów. Swoją decyzję, będącą spełnieniem obietnic złożonych feministkom podczas kampanii wyborczej, prezydent Grzymowicz tłumaczy chęcią „załatwienia choćby jednego ludzkiego problemu”. Były członek PZPR, który polityczną tożsamość uzyskał dzięki partnerstwu z prezydentem Małkowskim, następnie skutecznie startujący w wyborach prezydenckich pod szyldem PSL i pozostający w ratuszowej koalicji z Prawem i Sprawiedliwością, prezentował się do tej pory jako fachowiec i pragmatyk skoncentrowany na rozwiązywaniu strategicznych i bieżących problemów miasta. Nagle okazało się, że Olsztyn ma szczególne, na skalę kraju, zaległości w przestrzeganiu art. 32 i 33 Konstytucji RP o równości wobec prawa i zakazie dyskryminacji, że Senat, Sejm, rząd, prokuratura, sądy i inne organy państwa nie radzą sobie z falą dyskryminacji oraz nierówności i potrzebują gwałtownego wsparcie ze strony rozleniwionego wielkimi dokonaniami i poszukującego nowych pól aktywności olsztyńskiego samorządu.
Tymczasem mnożenie pełnomocników i rad do załatwienia „choćby jednego ludzkiego problemu”, to gwarancja mnożenia nie tylko problemów indywidualnych, ale także społecznych i politycznych. Zwłaszcza, gdy mają je rozwiązywać ludzie nie kryjący swojego silnego, ideologicznego zaangażowania w walkę o równość nowej generacji, będącą formą uniformizacji oraz identyczności. Każda próba mechanicznego zastosowania wymyślonych ideałów „sprawiedliwości” przy pomocy państwowego Lewiatana kończyła się od dwóch stuleci tak samo: odebraniem wolności wyboru, a następnie terrorem. Pan prezydent Grzymowicz angażując swój urząd w kwestie ideowe powinien wiedzieć, że tworzenie wymuszających sprawiedliwość i równość urzędów inkwizycyjnych wcześniej czy później wymaga nierównego traktowania jednostek. Niszczy równość obywateli wobec prawa, prowadząc od rządów prawa do arbitralnych rządów ludzi.
Ledwie półtora miesiąca temu słyszałem prezydenta Grzymowicza przemawiającego na obchodach 30 rocznicy powstania NSZZ Solidarność. Mówił pięknie o wywalczonej przez zgromadzonych tam ludzi niepodległości i wolności. Ich wolność ma jednak konkretną treść i fundament. Jest nią prawda, równość i tolerancja budowane na gruncie wiary i religii chrześcijańskiej. Był to wybór świadomy, bo tylko on po Świetlanej Alternatywie komunizmu gwarantował konkretny, zakorzeniony społecznie system wartości, na którym mógł się wesprzeć każdy, bo znajdował się poza zasięgiem władzy politycznej. Ludzie, których zatrudnił Pan prezydent do wyrównywania nierówności, programowo dążący do laicyzacji Polski i wypchnięcia Kościoła z przestrzeni publicznej, mają do zaoferowania tylko lód i łyżwy, choć teraz dla odmiany nazywamy je europejskimi standardami.
Mam nadzieję, że dostrzeże to choćby jeden olsztyński prawicowy radny, jeżeli oczywiście jeszcze takiego mamy.
Bogdan Bachmura
Skomentuj
Komentuj jako gość