„Kilka dni temu na tym skrzyżowaniu zginęła 59-letnia rowerzystka. Wjechała pod TIR-a, który przy skręcie w prawo miał światło zielone o 3 sekundy wcześniej, niż wjeżdżająca na przejście rowerzystka. Zbigniew Gustek, zastępca MZDiM spodziewał się, że „będzie akcja przeciwko Miejskiemu Zarządowi Dróg i Mostów” i podpierając się zdaniem kolegów-fachowców ogłosił, iż stan sygnalizacji był zgodny z prawem”- pisze Bogdan Bachmura
5 grudnia 2006 r. na skrzyżowaniu ulic Tuwima, Sikorskiego i Synów Pułku doszło do wypadku w którym pod kołami TIR-a zginął kierowca Golfa, który podczas skrętu w lewo został staranowany przez jadącego prosto TIR-a. Od października do feralnego 5 grudnia na tym skrzyżowaniu doszło do 9 kolizji. Po tym zdarzeniu prezydent Małkowski zawiesił w czynnościach Pawła Jaszczuka, dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg. Jednak nie za to, że zielone światło świeciło się równocześnie dla kierowców jadących z ul. Tuwima i Synów Pułku, co naraziło na niebezpieczeństwo kierowców próbujących skręcić w lewo. Kara zawieszenia spotkała dyrektora Jaszczuka za zbyt opieszale wprowadzoną zmianę organizacji ruchu, co było o tyle bzdurne, że 2 tygodnie jakie potrzebował na to Miejski Zarząd Dróg to czas stosunkowo, jak na taką procedurę, krótki.
Kilka dni temu na tym samym skrzyżowaniu zginęła 59-letnia rowerzystka. Wjechała pod TIR-a, który przy skręcie w prawo miał światło zielone o 3 sekundy wcześniej, niż wjeżdżająca na przejście rowerzystka. Zbigniew Gustek, zastępca MZDiM spodziewał się, że „będzie akcja przeciwko Miejskiemu Zarządowi Dróg i Mostów” i podpierając się zdaniem kolegów-fachowców ogłosił, iż stan sygnalizacji był zgodny z prawem. Co więcej, jego zdaniem nie miała ona żadnego wpływu na to, co się stało. Analiza monitoringu nie pozwala stwierdzić dokładnie przyczyny śmierci rowerzystki i nie ma bezpośrednich świadków zdarzenia. Nie wiadomo też, czego czepiają się rowerzyści ze Stowarzyszenia Młyn, których głos – jak przytomnie zauważył rzecznik prasowy MZDiM – to jedyny oficjalny głos w tej sprawie. Za to nie zawodzi zwyczajowa solidarność urzędników. Grzegorz Żakiewicz z Wydziału Kontroli Ruchu Drogowego i wykroczeń KM Policji w Olsztynie nie jest przekonany, czy proponowana przez Stowarzyszenie Młyn zmiana organizacji ruchu wyszłaby pieszym i rowerzystom na dobre. - To 3 sekundowe opóźnienie ruchu rowerzystów w stosunku do samochodów to tak naprawdę dla nich bariera ochronna – twierdzi G. Żakiewicz. Zgodność z prawem obecnego rozwiązania potwierdza Andrzej Szóstek, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego, jednak, jego zdaniem „z psychologicznego punktu widzenia, lepiej byłoby, gdyby światło dla kierowców i rowerzystów zapalało się równocześnie”. Na szczęście żyje kierowca ciężarówki i trzeba mieć nadzieję, że jego wersja zdarzeń wśród tej urzędniczej kakofonii będzie wzięta pod uwagę.
Kilka dni przed śmiercią rowerzystki na tym samym skrzyżowaniu przy skręcie w prawo przed moim samochodem nagle znalazł się rowerzysta. Uratowało go to, że prowadziłem samochód osobowy. Z wysokiej kabiny TIR-a nie miałbym szans na zobaczenie go i reakcję. Nie chcę przesądzać, co było ostateczną przyczyną śmierci rowerzystki. Ale dalibóg, nie rozumiem, co ma psychologia, do pakowania rowerzystów przy pomocy świateł pod samochód! I o jakiej barierze ochronnej chciałby powiedzieć funkcjonariusz Wydziału Kontroli Ruchu Drogowego rodzinie nieżyjącej rowerzystki? Po tej tragedii odpowiedzialni za organizację ruchu urzędnicy przeżyli metamorfozę. Znani dotychczas jako zdeklarowani zwolennicy bezpieczeństwa (do tego stopnia, że ilość „barierek typu olsztyńskiego” zapewniła głównie bezpieczeństwo finansowe ich wykonawcy), teraz porzucili zwyczajowe argumenty o priorytecie bezpieczeństwa i przyjęli rolę obrońców spokoju swoich urzędniczych tyłków i strategię skrywania głupoty za parawanem prawa. O kłamstwa i odwracanie kota ogonem dużo łatwiej, gdy chodzi o miejskie inwestycje. Tym razem jednak na szali mamy ludzkie życie. Wiceprezydent Szwedowicz twierdzi, że ma dość „olsztyńskich” patentów mających poprawić bezpieczeństwo na ulicach. W tamtym roku siedem olsztyńskich stowarzyszeń mówiło to samo, choć mieliśmy na uwadze wiele innych spraw wykraczających poza bezpieczeństwo ruchu drogowego. Dlatego apelowaliśmy do prezydenta Grzymowicza o odwołanie Pawła Jaszczuka, dyrektora MZDiM. Bezskutecznie. Dyrektorowanie tej instytucji to zadanie niezwykle trudne, odpowiedzialne i stresujące. Każdy na tym miejscu będzie miał mocno pod górkę. Ale nawet ślepy by dostrzegł, że Olsztynowi potrzebne jest świeże spojrzenie i –jak powiedział dla Gazety Olsztyńskiej prof. Stanisław Czachorowski – głęboka dyskusja nad filozofią miasta. Zabiegamy o to od wyboru Piotra Grzymowicza na prezydenta miasta. Jednak decyzja o pozostaniu w Ratuszu Jerzego Piekarskiego, tym razem w roli doradcy prezydenta, świadczy o tym, że „jedziemy starą melodią”. Mimo to trzeba próbować. Podczas ostatniego burzliwego spotkania urzędników Ratusza z mieszkańcami osiedla Al. Wojska Polskiego zapowiedziałem prezydentowi Grzymowiczowi złożenie wniosku o przeprowadzenie rzetelnych konsultacji w sprawie strategii komunikacyjnej miasta. To świetna okazja do dyskusji nad różnymi spojrzeniami na funkcjonowanie organizmu miasta i pogodzenia pięknych haseł z rzeczywistością.
Bogdan Bachmura
Skomentuj
Komentuj jako gość