Żużle i popioły ze spalarni w Olsztynie trafią pod Bisztynek. Mieszkańcy protestują
- Szczegóły
- Opublikowano: piątek, 01 marzec 2024 21:41
- Adam Jerzy Socha
Już wiemy, gdzie docelowo trafią toksyczne żużle i popioły ze spalarni odpadów komunalnych w Olsztynie - do Sękit pod Bisztynkiem. Wiemy to, dzięki protestowi Stowarzyszenia Nasz Bisztynek. Ich apel przeciwko budowie skłądowiska podpisało ponad 1000 z 4,5 tys. mieszkańców gminy.
Już podczas planowania budowy spalarni odpadów w Olsztynie pytałem prezydenta Piotra Grzymowicza, gdzie trafią pospalarniowe żużle i popioły, w tym nafaszerowane ciężkimi metalami oraz rakotwórczymi dioksynami i furanami z worków filtracyjnych? Nie uzyskałem wówczas odpowiedzi. Ponowiłem je po pożarze w spalarni 18 lutego. Nadal nie uzyskałem odpowiedzi ani od prezydenta Olsztyna, ani od Krzysztofa Witkowskiego, prezesa spółki „Dobra Energia dla Olsztyna”, właściciela spalarni (konsorcjum francusko-hiszpańskie), ani od Konrada Nowaka, prezesa MPECu Olsztyn. do dzisiaj.
Co zawierają popioły i żużle?
Jak wykazały badania naukowców z Instytut Maszyn Przepływowych im. Roberta Szewalskiego Polskiej Akademii Nauk (TUTAJ) popioły lotne pochodzące ze spalania odpadów komunalnych i przemysłowych charakteryzują się dużą zawartością chloru i metali ciężkich. "Obecność chloru w popiołach lotnych z równoczesną obecnością węgla w postaci sadzy może wskazywać na tworzenie się dioksyn i furanów w procesie spopielania. Podczas spopielania wszelkich odpadów należy się liczyć z możliwością emisji cząstek submikronowych, które nie są wychwytywane przez urządzenia odpylające".
Pożar wywołany został – jak ostatnio poinformował Radio Olsztyn prezydent Grzymowicz – wybuchem w jednym z silosów z popiołem, który został zniszczony (na zdjęciu kółkiem zaznaczone miejsce, skąd wydobywał się dym).
Co mogło spowodować wybuch skoro w pozwoleniu zintegrowanych czytamy: „Żużel i popiół powstający podczas spalania opadać będzie z rusztu przez szczeliny oraz na końcu rusztu do odżużlacza wypełnionego wodą. Będzie on następnie chłodzony wodą (recyrkulowaną) do temperatury ok. 60°C”.
Akcja gaśnicza trwało 5 godzin i udział w akcji brało 7 jednostek straży pożarnej. Nadal nie znamy oficjalnej przyczyny pożaru ani rozmiaru strat. W pierwszej informacji mowa była o 50 mln zł, teraz prezesi mówią o 5 mln zł. Ostateczną kwotę ustali ubezpieczyciel.
Czekamy też na wyniki laboratoryjnych badań próbek popiołu pobranych przez WIOŚ, by wiedzieć, czy w trakcie pożaru z popiołów ulotniły się do atmosfery metale ciężkie, dioksyny i furany oraz na odpowiedź, co doprowadziło do wybuchu, w najnowocześniejszej spalarni w Europie, z najlepszymi super zabezpieczeniami, – jak zapewniał zarząd spółki „Dobra Energia dla Olsztyna” i prezydent Grzymowicz; spalarni, która kosztowała 833 mln złotych.
Spalarnia miała zlikwidować odpady, a produkuje jeszcze bardziej niebezpieczne
Okazuje się, że spalarnie nie tylko nie rozwiązują problemu z odpadami, ale że są one fabrykami produkującymi jeszcze bardziej toksyczne odpady. Spalone odpady komunalne nie zamienią się w całości w ciepło i energię elektryczną oraz parę wodną. Pozostaną po nich niebezpieczne żużle i pyły. W pozwoleniu zintegrowanym właściciel spalarni określił ich ilość na ponad 40 tys. ton rocznie, pozostałych po spaleniu 110 tys. ton odpadów komunalnych w formie pre-RDF i RDF (głównie plastyk, z którego w wyniku spalania powstają metale ciężkie oraz najbardziej toksyczne substancje jakie są znane naukowcom, rakotwórcze dioksyny i furany).
Mimo wysokiej temperatury spalania (członkowie zarządu spółki twierdzą, że w temperaturze 1200 st. C), w żużlu nadal pozostają niedopalone resztki plastiku, jak widzimy to na zdjęciu z filmu TV Olsztyn.
Czy żużel można użyć do budowy dróg?
Żużle i popioły – jak czytamy w pozwoleniu zintegrowanym - zostaną poddane procesowi odzyskiwania z nich metali żelaznych i nieżelaznych. Zostanie po tym procesie 1/3 żużlu, która nie spełnia norm zanieczyszczeń, która trafi docelowo – po 6 do 10 tygodniach „sezonowania” na terenie spalarni - na składowisko odpadów, a 2/3 masy żużlu, które spełniają normy zanieczyszczeń, zostaną przesiane i trafią na budowy dróg – tak twierdzi spółka AlterVita, która ma zagospodarowywać żużle i popioły pospalarniowe w Sękitach w gminie Bisztynek.
Jednak istnieje zagrożenie, jeśli droga jest budowana na ciekach wodnych, że wody opadowe mogą przesiąkać przez żużel i wraz z zanieczyszczeniami dostawać się do wód gruntowych i w konsekwencji może dojść do wymieszania wody pitnej z wodami gruntowymi.
Ekolodzy francuscy pobrali próbkę takiego żużlu używanego do budowy dróg we Francji - co pokazał film telewizji Arte pt. „Ukryte życie recyklingu” – i oddali do specjalistyczne laboratorium.
„Tego żużlu absolutnie nie można umieścić pod jezdnią - stwierdziło laboratorium – bo stanowi potencjalne zagrożenie dioksynami. Przepisy unijne dopuszczają 10 nanogramów dioksyn na kilogram. Zbadany żużel zawierał ich 5 razy więcej – 56 nanogramów. Jeśli przeniknie przez niego woda, dioksyny dostaną się do środowiska i do wód gruntowych.
Firma francuska przetwarzająca żużel do budowy dróg, stwierdziła, że wyniki laboratorium nie są „reprezentacyjne”. Zapewne to samo usłyszymy u nas, gdy żużel z Sękit pojedzie na budowę S16.
Co stanie się z najbardziej niebezpiecznym popiołem?
Oprócz żużlu, pozostają jeszcze do zagospodarowania pospalarniowe popioły, w tym zawartość worków pofiltracyjnych, najbardziej niebezpiecznych, których szkodliwość dla środowiska i człowieka i zwierząt porównuje się do materiałów radioaktywnych z elektrowni atomowych. Tych popiołów jest 2,5% ogólnej masy odpadów pospalarniowych (czyli w przypadku spalarni olsztyńskiej ponad 6 tys. ton rocznie).
Z państw UE, z Niemiec, Austrii, Francji, ta trucizna jest składowana – za ciężkie pieniądze – w nieczynnych sztolniach kopalni soli w b. NRD, w Philippstahl. Ale i tam powstał ruch protestu zainicjowany przez miejscowego geologa i geochemika Ralfa Kruppa.
- Na razie kopalnia jest sucha – mówi Ralf, - ale w tej kopalni istnieje duży problem przesiąkania wody. Pewnego dnia woda dosięgnie toksycznych odpadów a następnie spłynie do wód gruntowych. Te odpady mogą być toksyczne przez tysiące lat. Walczę z tym szaleństwem od lat...
Jak spalarnie w Polsce pozbywają się żużlu i popiołu?
Ze spalarni olsztyńskiej oraz innych powstałych na terenie Polski żużle i popioły mają trafić do Sękit. Ale zanim powstanie tam składowisko, minie dobrych kilka lat. Co zrobi zarząd olsztyńskiej spalarni z żużlem i popiołem przez ten czas?
Z krakowskiej spalarni FCC rocznie 10 tys. ton pyłów z oczyszczania spalin trafiało na budowę zbiornika retencyjnego pod Będzinem. Odkrył to detektyw Koczanowski a sfilmowała ekipa PolsatNews. Natomiast żużle wywalali po sąsiedzku na składowisko elektrociepłowni w Łęgu - w tym czasie była własnością Electricite de France. Zobacz zdjęcie. Tak wygląda krakowska spalarnia od strony tego wysypiska - nigdy jej od tej strony nie pokazują.
Jak dotąd żadna spalarnia w Polsce nie uruchomiła zakładu waloryzacji żużlu. Wszystko idzie do dziur w ziemi (pseudorekultywacja) albo nad rzekę. Najnowsza afera - odpady z firmy Mobruk, która odbiera pyły z oczyszczanie spalin ze spalarni i teoretycznie przetwarza je na granulat budowlany. https://www.facebook.com/ . Toksyczne "odpady z budowy dróg" tym razem trafiły nad Pławiankę w Grybowie. Pisze o tym lokalny portal "Gorlice i okolice": https://gorliceiokolice.eu/.../mafia-smieciowa.../
To kontynuacja #JankowaGate, o której kilka lat temu pisało Towarzystwo na rzecz Ziemi i regionalne media. W sprawie tej trwa obecnie proces przed sądem w Gorlicach, w którym sprawców oskarżono o zwożenie do Jankowej wspomnianych "odpadów z budowy dróg" (https://tinyurl.com/mr2fezkn). Link do postów Towarzystwa opisujących aferę w komentarzu. #GrybówGate
Jak burmistrz Bisztynka zarobił 20 mln zł za działkę
W uroczej rolniczo-turystycznej gminie Bisztynek, należącej do sieci Cittaslow, oddalonej ok 50 km od Olsztyna, burmistrz Marek Dominiak wystawił na przetarg 7-hektarową działkę z ceną wywoławczą 1,5 mln zł. Działka położona jest w sąsiedztwie składowiska odpadów w Sękitach, które się zapełniło. Wadium wpłaciło aż 9 firm, w tym międzynarodowy koncern niemiecki "REMONDIS". Wszystkie, w dniu 26 października 2023 roku, przebiła spółka komandytowa AlterVita z Nowej Soli (Lubuskie) za rekordową kwotą 20 milionów 350 tys. zł bez VAT! W czwartek 29 lutego nastąpiło podpisanie aktu notarialnego (tak poinformował burmistrz).
- Dwóch młodych przedsiębiorców szukało pomysłu na biznes – powiedział mi burmistrz Dominiak. - Ten biznes to zagospodarowanie żużli i popiołów pospalarniowych na materiał do budowy dróg. (Jak podał portal branżowy cire.pl, w Polsce ma powstać 12 takich składowisk materiałów pospalarniowych – przypis A.Socha)
Wcześniej, jak opowiedział mi burmistrz, przez wiele lat zabiegał o odrolnienie tej działki, a gdy dopiął tego, opracował dla tej działki miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego z przeznaczenie na gospodarkę odpadami. Pod koniec 2022 roku rada gminy przyjęła MPZP. Sześćset metrów od planowanej inwestycji znajduje się główny zbiornik wody „Warmia” zaopatrujący gminę.
- Teren jest zabezpieczony rozporządzeniem, po badaniach hydrologicznych w 2013 roku, i decyzją ministra ochrony środowiska. Na tym zbiorniku minister nie wyznaczył nawet stref ochronnych, czyli jest on dobrze zabezpieczony warstwowo jeżeli chodzi o grunty – zapewnia burmistrz Bisztynka Marek Dominiak.
- Nikt w ciągu 30 dni od wyłożenia Planu nie zgłosił uwag do niego – zżyma się burmistrz. - Dopiero teraz, przed wyborami jedna z radnych zorganizowała protest przeciwko tej inwestycji. Widzę w tym cel polityczny, niektórzy robią sobie kampanię wyborczą do samorządu.
"Nie było uwag do MPZP, bo burmistrz wprowadził radnych w błąd"
- Nikt nie zgłaszał uwag do MPZP – tłumaczy mi Magda Daniłowska ze Stowarzyszenia Nasz Bisztynek, która podkreśla, że nie kandyduje na burmistrza i nie wspiera żadnego z kandydatów, - gdyż MPZP dotyczył działki gminnej a nie prywatnej spółki. W uzasadnieniu uchwały nie było mowy, że działka zostanie sprzedana pod budowę składowiska odpadów niebezpiecznych, tylko napisano, że burmistrz ma przekazać aportem spółce „MIĘDZYGMINNY ZAKŁAD KOMPLEKSOWEGO PRZEROBU ODPADÓW KOMUNALNYCH „SĘKITY” 11,5 ha działkę gminy i dzięki temu spółka w ramach Partnerstwa Publiczno-Prywatnego wraz ze spółką „REMONDIS” zrealizuje na tej działce inwestycję związaną z gospodarką odpadami. Takie rozwiązanie radni akceptowali, gdyż spółka zaczęła przynosić straty i nie miała środków na taką inwestycję oraz na rekultywację zapełnionego składowiska.
Tymczasem burmistrz, gdy MPZP został uchwalony, zrobił coś innego. Bez wiedzy radnych, podzielił 11,5 ha działkę na dwie i jedną z nich o pow. 7,5 ha wystawił na przetarg, nie nakładając na nabywcę żadnych zobowiązań i warunków, jak podpisanie weksla, kary umownej za niewywiązanie się z umowy, poddanie się egzekucji, jeśli w terminie nabywca nie uruchomi inwestycji. Takie ograniczenia burmistrz wcześniej inwestorom nakładał. Oznacza to, że spółka AlterVita, która nabyła działkę, może ją np. odsprzedać innemu inwestorowi albo zrobić już teraz na niej składowisko odpadów.
Dopiero po wygranym przetargu (zgłosiło się 9 podmiotów, w tym „Remondis”) w październiku 2023 roku, właściciele spółki AlterVita ujawnili, że chcą na tej działce zbudować zakład utylizacji pospalarniowych żużli i popiołów. Wówczas u części radnych zapaliły się czerwone lampki alarmowe. Zaczęli domagać się od nabywców działki dokładnych informacji. Doszło do spotkania z Bartoszem Smolakiem i Wojciechem Kuźbikiem na połączonym zebraniu komisji rady miasta. Na tym spotkaniu w pewnym momencie prezes Smolak powiedział, że zapłacili za działkę 25 mln zł plus podatek. Radni byli zaskoczeni, gdyż burmistrz twierdził, że wygrali przetarg kwotą 20 mln 350 tys zł. Jeśli to prawda, to co stało się z 4 mln 650 tys. zł?! - pytają dzisiaj mieszkańcy gminy.
Spotkanie było przez urząd nagrywane, więc radna Małgorzata Derbin-Paszkowska wystąpiła o udostępnienie tego nagrania. Otrzymała pękniętą płytkę CD.
Po tym spotkaniu 8 na 15 radnych, zrozumiało, jakie zagrożenie dla zdrowia i życie niesie ta inwestycje i poinformowali o tym mieszkańców gminy. Tak zrodził się ruch protestu, na którego czele stanęło Stowarzyszenie Nasz Bisztynek.
Co radni odkryli na Nadzwyczajnej Sesji 28 grudnia 2023 roku?
To, że burmistrz nie wykonał uchwały rady miasta z 2021 roku o przekazaniu spółce „Sękity” aportem 11,5 ha działki, tylko ją podzielił i działkę o pow. 7,5 ha wystawił na przetarg, który wygrała AlterVita, wyszło na jaw podczas Nadzwyczajnej Sesji Rady Miasta 28 grudnia 2023 roku. Ujawnił to na tej sesji były przewodniczący rady miasta Zbigniew Drozdowski. Prawnik obsługujący urząd miasta przyznał, że jest to uchybienie.
Na tej nadzwyczajnej sesji radni dyskutowali nad dwiema uchwałami:
1. Rada rekomenduje burmistrzowi zbycie 100% udziałów w spółce „MIĘDZYGMINNY ZAKŁAD KOMPLEKSOWEGO PRZEROBU ODPADÓW KOMUNALNYCH „SĘKITY”.
2. Rada wyraża zgodę na podniesienie kapitału spółki „Sękity” poprzez wniesienie aportem działki gminy o pow. 3,5 ha, która spółka otrzymała od gminy w użyczenie.
Radni dopytywali się prezesa spółki „Sękity” i burmistrza, dlaczego od 3 lat spółka przynosi straty? W tej chwili wynoszą one 1 mln zł. Spółka zwolniła już 20 pracowników. W innych gminach takie spółki normalnie funkcjonują, bo koszty pokrywają mieszkańcy, płacąc podatek za odbiór odpadów. Dlaczego burmistrz sprzedał działkę Altervicie, a teraz chce sprzedać spółkę „Sękity”? Przypuszczają, że burmistrz przekaże aportem 3,5 ha spółce „Sękity” a następnie ogłosi jej upadłość i Altervita kupi ją za przysłowiową złotówkę, stając się właścicielem 11,5 ha oraz spółki, która ma wszelkie zezwolenia na prowadzenie gospodarki odpadami. Podejrzewają, że to wszystko zostało przez burmistrza ukartowane.
- Wcześniej burmistrz odmawiał zgody na budowę w gminie ferm kurzych czy indyczych, nawet nie zgodził się na farmę wiatrową i Bisztynek jest jedyna gminą w powiecie, w której nie stoją wiatraki. Taki był „ekologiczny” , by uzyskać dla Bisztynka tytuł miasta Cittaslow i nagle teraz wykonał taką woltę, wpuszczając do gminy inwestora, który chce zbudowac składowisko niebezpiecznych odpadów pospalarniowych - dziwi się Magdalena Danilewska.
"NIe chcemy obudzić się z ręką w nocniku!"
Radna Małgorzata Derbin-Paszkowska przekazała na nadzwyczajnej sesji, że jej wyborcy zobowiązali ją, żeby oświadczyła, iż nie chcą tych 20 mln zł AlterVity i nie chcą w gminie wysypiska niebezpiecznych żużli i popiołów.
Zaproszony na sesję przez burmistrza „przedstawiciel AlterVity" (ale nie był to żaden ze wspólników i nie przedstawił się z nazwiska), zapewniał, że inwestycja będzie bezpieczna, gdyż musi spełnić bardzo rygorystyczne przepisy środowiskowe i będzie nadzorowana przez powołane do tego instytucje samorządowe i państwowe.
- Powiem panu w oczy – odpowiedziała „przedstawicielowi” radna Małgorzata Derbin-Paszkwska. - Wasza spółka nigdy nie realizowała takiej inwestycji i nie ma żadnego doświadczenia. Prosiłam właścicieli spółki o spotkanie z mieszkańcami. Nie przyjechali. Czytałam opracowania na ten temat i nikt z ekspertów nie daje gwarancji bezpieczeństwa. Chcemy zapobiec takiej sytuacji, jaką zgotowaliście mieszkańcom wsi Bobrowniki, w której rekultywujecie wysypisko. Nie chcemy, jak oni, obudzić się z „ręką w nocniku”!
W głosowaniu obie uchwały zostały odrzucone. Burmistrz obiecał, że zorganizuje spotkanie biznesmenów z AlterVity z mieszkańcami, lecz do dzisiaj takie spotkanie się nie odbyło.
- Złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury Okręgowej w Olsztynie – poinformowała mnie Magdal Daniłowska ze stowarzyszenia Nasz Bisztynek, - w związku z podejrzeniem przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązku, gdyż burmistrz nie wykonał uchwały rady gminy o przekazanie całej 11,5 ha działki aportem spółce "Sękity". Zamiast tego podzielił tę działkę na dwie, bez wiedzy i zgody rady gminy. Następnie działkę 7 ha sprzedał na przetargu a kupiła ją AlterVicie".
Biznesmeni z AlterVity pomagają opracować Wojewódzki Plan Gospodarki Odbadami
Burmistrz zapewnia, że cały proces inwestycyjny będzie transparentny. Mimo, że nie musi, to zobowiąże spółkę AlterVita do sporządzenia raportu oddziaływania na środowisko. Ta procedura nakłada na inwestora obowiązek zorganizowania konsultacji społecznych.
Biznesmeni z AlterVity uczestniczyli 21 listopada 2023 roku, w posiedzeniu połączonych komisji Rady Miasta, gdzie mieli wyjaśnić wszystkie wątpliwości i odpowiedzieć "na wszystkie pytania formułowane zarówno przez radnych, jak i biorących udział w spotkaniu mieszkańców." Uruchomili też w sieci stronę GOZ Sękity, na której zamieszczają informacje i odpowiadają na pytania na temat planowanej inwestycji. Są też częstym gościem w Departamencie Ochrony Środowiska Urzędu Marszałkowskiego i weszli w skład grupy roboczej opracowującej Wojewódzki Plan Gospodarki Odpadami – zachwala burmistrz biznesmenów.
(Urząd marszałkowski w Olsztynie będzie wydawał pozwolenie zintegrowane dla tej inwestycji, czyli biznesmeni z AlterVity dostali możliwość wpływu na takie zapisy w Planie, które będą korzystne dla ich inwestycji – przypis A.Socha)
Zapytałem burmistrza, jaką wiedzą dysponuje na temat toksyczności pospalarniowych żużli i popiołów?
- Mamy w gminie doktora chemii, który pracował w zakładzie przetwórni żużli i popiołów i od niego wiem, że ta technologia jest całkowicie bezpieczna – tłumaczy burmistrz Dominiak. - Do zestalania popiołów i żużlu używa się szkła wodnego i po zestaleniu nie zagrażają środowisku.
Wysłałem burmistrzowi link do filmu Arte „Ukryte oblicze recyklingu”, by na własne oczy przekonał się, jak „bezpieczne” są pospalarniowe popioły i żużle po przetworzeniu. Prosiłem też o telefon do dr chemii oraz do panów z AlterVity. Obiecał przekazać, ale nie dotrzymał słowa.
"Koniec z brakiem szacunku do ludzi"
Burmistrz Marek Dominiak (rocznik 1962), to z zawodu nauczyciel wf, były piłkarz i trener, przez kilka kadencji, sprawował mandat radnego miejskiego w Bisztynku, był też radnym powiatu bartoszyckiego i wiceprzewodniczącym Rady Powiatu. Pierwszy raz startował na burmistrza w 2002 roku (z listy Samoobrony), ale wygrał dopiero w 2014 roku z listy własnego komitetu, obiecując szacunek mieszkańcom: - Dłużej już nie chcę godzić się na taki styl sprawowania władzy w naszym samorządzie z jakim mamy do czynienia. Koniec z brakiem szacunku do ludzi. Urzędnicy mają rozwiązywać problemy mieszkańców i od tego są a nie te problemy mnożyć – mówił wówczas mediom.
Kim są biznesmeni z AlterVity?
Z KRS dowiedziałem się, że spółka komandytowała AlterVita została zarejestrowana w lipcu 2020 roku. Powołali ją panowie 35-letni Bartosz Smolak (prezes) i 40-letni Wojciech Kuźbik. W sieci nie ma śladu informacji na temat działalności spółki. AlterVita nie ma nawet strony w sieci.
Bartosz Smolak na swoim profilu w sieci podał, iż zaczynał w firmie rodzinnej, zajmującej się wydobyciem żwiru, następnie zdobywał doświadczenie jako ekspert ds. finansów w Deutsche Bank. W ostatnich wyborach kandydował do Sejmu z listy Polska Jest Jedna (partia odpadła).
Spółka Smolaka zatruła życie mieszkańcom wsi Otyń
Bartosz Smolak zarejestrował pierwszą spółkę, zajmującą się gospodarką odpadami "REKULTYWACJA ODRA BOBROWNIKI", z kapitałem 5 tys zł., jak wynika z KRS, w 2018 roku w Nowej Soli (następnie zmienił nazwę na GROUND CONTROL). O efektach jej działalności dowiedziałem się z tamtejszych mediów lokalnych.
"Mieszkańcy wsi Bobrowniki w gminie Otyń, pow. będziński skarżą się na rekultywację dawnego składowiska odpadów. - To żadna rekultywacja - pomstują. - To tworzenie nowego wysypiska! Niekiedy śmierdzi tak, że nie idzie wysiedzieć! - skarżą się reporterowi (tekst pt. „Mieszkańcy: Smród i muchy nie dają nam żyć” w www.tygodnikregionalny.pl z 21 września 2022 roku). W sąsiedztwie wysypiska jest 70 ha ziemi pod zabudowę mieszkaniową, ale przedsiębiorca Krzysztof Graczyk nie może sprzedać postawionych domów, bo kupców odstrasza smród. Radny Robert Kowalewicz odkrył, że spółka pana Smolaka otrzymała zezwolenie starosty na przyjęcie dodatkowych 150 tys. ton osadów ściekowych i kompostu, do tego starosta zgodził się, by te śmierdzące odpady spółka mogła wozić przez wieś.
Wobec braku reakcji na skargi słane do starosty („mnie nie śmierdzi”), Sanepidu i WIOŚ zdesperowani mieszkańcy wyszli w 2020 roku na ulicę. Zostali pobici przez policję i jeszcze musieli płacić mandaty, niektórzy walczą w sądzie do dziś o swoje dobre imię. - Tymczasem urzędnicy, którzy podejmowali decyzje, nadal rządzą i mają się świetnie – zaznacza radny Robert Kowalewicz. - Nikt nie zapytał nas o zdanie, nie było konsultacji społecznych – przypomina.
Kontrola Głównego Inspektora Ochrony Środowiska na składowisku w Bobrownikach
W sprawie sytuacji na składowisku odpadów w Bobrownikach zapytanie nr 1397, w dniu 9 września 2020 roku, wniosła do ministra klimatu posłanka Katarzyna Osos. Minister odpowiedział, że GIOŚ przeprowadził kontrolę interwencyjną Spółki i stwierdził szereg naruszeń związanych ze sposobem prowadzenia samej rekultywacji oraz niedotrzymaniem warunków decyzji na przetwarzanie odpadów i instrukcji prowadzenia składowiska. Stwierdzono m.in.:
magazynowanie odpadów przyjętych do przetworzenia na kwaterze składowiska, wbrew ustawowemu zakazowi, określonemu w art. 104 ust. 1 ustawy o odpadach, mimo iż decyzja Starosty Nowosolskiego zezwalająca na przetwarzanie odpadów dopuszczała taki sposób magazynowania odpadów;
przekroczenie masy magazynowanych odpadów o kodzie 19 05 03 - kompost nieodpowiadający wymaganiom (nienadający się do wykorzystania), w stosunku do masy określonej w posiadanym przez Spółkę zezwoleniu na przetwarzanie (o ponad 1,5 Mg);
magazynowanie odpadów z grupy 10 (odpady z procesów termicznych - żużle, popioły paleniskowe i pyły z kotłów, 10 01 80 - mieszanki popiołowo żużlowe z mokrego odprowadzania odpadów paleniskowych,) bez przykrycia zapobiegającego emisji wtórnej zanieczyszczeń pyłowych do powietrza;
nieprzekazanie wojewódzkiemu inspektorowi ochrony środowiska danych umożliwiających logowanie do wizyjnego systemu kontroli, o których mowa w art. 25
ust. 6h ustawy o odpadach oraz nieprzedstawienie opinii potwierdzającej niepalność
odpadów o kodzie 19 05 03;
naruszenie warunków Instrukcji prowadzenia składowiska (m.in. realizacja prac związanych z przygotowaniem do zamknięcia wyłącznie w centralnej części składowiska, zamiast na całej jego powierzchni, niezdemontowanie drogi i placu wewnętrznego przed przystąpieniem do prac związanych z zamknięciem składowiska, wykonanie na kwaterze składowiska warstwy uszczelniającej w sposób odmienny od założeń Instrukcji);
W toku kontroli na przedstawiciela Spółki nałożono dwa mandaty karne o łącznej wysokości 700 zł w związku z nieprawidłowościami dotyczącymi prowadzonej ewidencji odpadów, a także za przekazanie wyników monitoringu składowiska odpadów po ustawowym terminie do ministra klimatu".
Kontrola WIOŚ na wysypisku wykazała szereg naruszeń umowy przez spółkę Smolaka
Późniejsza kontrola WIOŚ wykazała naruszenie terminu harmonogramu prac przez spółkę Smolaka. Błędy dotyczyły między innymi prowadzonych na składowisku prac geodezyjnych. W terminie (do maja 2022 roku) nie wykonano też izolacji materiałów słabo przepuszczalnych oraz rozbiórki zbiorników na odcieki. Stwierdzono magazynowanie na terenie składowiska odpadów, które przekroczyły dopuszczalny okres magazynowania (czyli rok) oraz dopuszczalną ich ilość. Przekroczono też dopuszczalną wartość między innymi kompostu. Przedsiębiorca nie prowadził jak należy monitoringu "rekultywacji". W ciągu roku objętość wód odciekowych zbadał dwukrotnie, a powinien to robić co miesiąc. Skład wód odciekowych również zbadał dwukrotnie, a powinien co trzy miesiące. Do tego dwa piezometry, z których pobierane są próbki wody do badań, zostały zasypane. Nieprawidłowości dotyczą też badań związanych z osiadaniem składowiska.
Większość nieprawidłowości przedsiębiorca musiał usunąć "niezwłocznie", czyli na początku 2023 roku. Nie zrobił tego. Miał zakończyć rekultywację w 2023 roku, ale uzyskał zgodę lubuskiego urzędu marszałkowskiego o przedłużenie prac do końca 2024 roku.
Na bizraport.pl podano, że spółka Smolaka na "rekultywacji" zarobiła na czysto w 2022 roku 1.280.544 zł, a wartość spółki wyceniono na 7 mln zł.
Wojciech Kuźbik, wspólnik Smolaka w AlterVita, figuruje w KRS od 2019 roku jako prezes spółki Idea Green w Pabianicach, zajmującej się zbieraniem odpadów. Od 2020 roku, jako udziałowiec spółki Idea OZE zajmującej się doradztwem technicznym w branży OZE oraz od 2021 roku jako prezes spółki budowlanej Energetik Polska (obie spółki w Tomaszowie Maz.).
Panowie są też wspólnikami w spółce PRO REC zarejestrowanej w Rzepinie, w 2022 roku, która ma zajmować się recyklingiem.
Jak z tych skromnych informacji widać, panowie dopiero od niedawna działają na rynku. Nie znalazłem w sieci ani jednej wzmianki na temat ich sukcesów biznesowych, poza rekultywacją składowisk we wsi Bobrowniki, którą trudno uznać za sukces. Stąd zasadne jest pytanie, skąd wzięli 20 mln zł gotówki na kupno działki w Sękitach i skąd wezmą kolejne dziesiątki milionów na budowę zakładu utylizacji niebezpiecznych żużli i popiołów pospalarniowych? Czy nie są „słupami”?
Znalazłem w sieci adres mailowy do spółki AlterVita i wysłałem maila z prośbą o kontakt. Nie odpowiedzieli.
Petycja mieszkańców do władz gminy, regionu i Polski
Osiem dni przed podpisaniem umowy notarialnej na kupno działki przez Altervitę, Stowarzyszenie Nasz Bisztynek (Magda Daniłowska) wraz z radną Małgorzatą Derbin-Paszkowską 21 lutego br., zorganizowali pod urzędem miasta protest mieszkańców miasta i gminy przeciwko planowanej budowie składowiska odpadów pospalarniowych w Sękitach. Udział w proteście wzięło około 100 mieszkańców, ale odczytaną petycję skierowaną do burmistrza i rady gminy, marszałka województwa, wojewody, RDOŚ, WIOŚ, do ministrów, premiera i marszałka Sejmu RP, podpisało ponad tysiąc na 4,5 tys. mieszkańców gminy.
Oprócz obaw o zdrowie i życie wymieniają też spadek o połowę wartości ich domów i gruntów w sąsiedztwie składowiska. Organizatorzy podkreślali, że w żaden sposób nie łączą protestu i petycji z kampanią wyborczą do samorządu. Zauważyli tylko, że jeśli na początku nikt z radnych nie sprzeciwiał się inwestycji, to obecnie, gdy do ludzi dociera coraz więcej informacji, jakie zagrożenie niesie takie składowisko odpadów niebezpiecznych, to protest poparło już 8 radnych na 15.
Treść petycji:
„Kategorycznie sprzeciwiamy się budowie składowiska odpadów niebezpiecznych, największego w północno-wschodniej Polsce, które zniszczy środowisko, zatruje przyrodę, rolnictwo i turystykę w całym regionie, zniszczy zdrowie i życie tysięcy osób. Składowisko wywrze wpływ na zbiornik wody pitnej, z którego korzysta cały region WiM. Gospodarstwa rolne, agroturystyczne, ekologiczne i małe firmy lokalne stracą możliwość funkcjonowania. Praca wielu pokoleń zostanie zniszczona jedną złą decyzją urzędników. Skutki tej decyzji odczują nasze dzieci, wnuki i kolejne pokolenia.
Nasza gmina Bisztynek należąca do elitarnego zrzeszenia Cittaslow straci wszystkie swoje atuty a zyska miano śmietnika. Taką przyszłość próbują nam zafundować władze gminy. Kategorycznie się sprzeciwiamy. Nie pozwólmy sprzedać naszej przyszłości za pieniądze, które pójdą na załatanie dziury budżetowej gminy a pozostawią zniszczoną przyrodę, krajobraz i możliwości rozwoju naszego regionu rolniczego, ekologicznego, regionu atrakcyjnego turystycznie. Decyduje się, czy pozostaniemy sercem Warmii czy centrum składowania popiołów i odpadów niebezpiecznych”.
To kolejna petycja, która została złożona w sekretariacie urzędu. Burmistrza w urzędzie nie było.
Adam Socha
Czytaj też na ten temat:
Prezydent Olsztyna: „W spalarni nastąpił wybuch, który zniszczył zbiornik”
Posłuchaj też audycji Radia Olsztyn
Stanowisko AlterVity w sprawie planów inwestycyjnych w Sękitach opublikowane na stronie GOZ Sękity
Bardzo dziękujemy za zainteresowanie się tą sprawą. Jesteśmy przekonani, że dzięki temu uda się sprostować wiele nieprawdziwych lub nieprecyzyjnych informacji, które rozpowszechniane są w mediach społecznościowych.
Firma AlterVita planuje zbudowanie nowoczesnej i bezpiecznej instalacji do przerobu i zestalania odpadów, która w 100 proc. wpisuje się w zasady gospodarki obiegu zamkniętego w Polsce.
Altervita wygrała jawny, nieograniczony przetarg na teren przeznaczony w planie zagospodarowania przestrzennego na gospodarkę odpadami. Sąsiaduje on z gminnym składowiskiem odpadów komunalnych, które wymaga rekultywacji, czym nota bene nasza firma może się profesjonalnie zająć, jeśli taka będzie decyzja władz gminy.
Instalacje, które planujemy zbudować, będą pracować w obiegu zamkniętym – oddziaływanie przedsiębiorstwa nie wykroczy za teren działki, na której się znajdują. Produktem finalnym będą przede wszystkim materiały do budowy dróg a w znacznie mniejszej części odpady zestalone, nieszkodliwe i obojętne dla środowiska.
Odpady, które będą przerabiane przez Altervitę, to przede wszystkim odpady poprocesowe z instalacji termicznego przekształcania odpadów. Powstanie ich 12 w kraju, a najbliższa – jak już pisaliśmy – w Olsztynie. Są to głównie popioły i żużel. Chcemy, aby przyjmowane odpady pochodziły przede wszystkim z Olsztyna. Nie będą to odpady komunalne ani organiczne. Na pewno nie będą pochodzić z zagranicy, wbrew obawom niektórych.
Wbrew krążącym opiniom nie będzie to największe składowisko odpadów i największa instalacja do ich przetwarzania w regionie, ale z pewnością będą one jednymi z najbardziej nowoczesnych i bezpiecznych w kraju.
Proces budowy instalacji przetwarzającej odpady wymaga wielu zgód i decyzji odpowiednich organów państwowych i samorządowych. Ich wydanie uzależnione jest od wyników szczegółowych badań i kontroli już na etapie planowania inwestycji. Najważniejsze z nich to decyzja środowiskowa, która potwierdza spełnienie wszelkich obowiązujących norm w zakresie ochrony środowiska, a także wpisanie zakładu przetwarzania odpadów do Wojewódzkiego Planu Gospodarowania Odpadami. Tu nie ma mowy o żadnej dowolności, czy samowoli.
Jesteśmy dopiero na początku drogi uzyskiwania tych decyzji. Uruchomienie zakładu to kwestia nie miesięcy, a lat. Oznacza to, że żadne rozstrzygnięcia nie zapadną przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi. Nie chcemy aby temat tak ważnej inwestycji był wykorzystywany w kampanii wyborczej.
O naszych planach od początku informujemy publicznie. Odbyliśmy kilkanaście spotkań m.in z przedstawicielami Urzędu Marszałkowskiego Województwa Warmińsko-Mazurskiego, z Burmistrzem Bisztynka i jego współpracownikami oraz z Prezesem Zarządu Spółki „Sękity”. Zostaliśmy także zaproszeni do prac nad wojewódzkim planem gospodarki odpadami – kluczowym dokumentem dla polityki odpadowej w regionie. 21 listopada ubiegłego roku uczestniczyliśmy w posiedzeniu połączonych komisji Rady Miasta, na którym szczegółowo omówiliśmy nasze zamierzenia i odpowiedzieliśmy na wszystkie pytania formułowane zarówno przez radnych, jak i biorących udział w spotkaniu mieszkańców.
Kwota 20 mln zł za zakup terenu to bardzo istotna pozycja w budżecie gminy Bisztynek, która może zostać przeznaczona na inwestycje, projekty ważne społecznie. Dodatkowo (niezależnie od sprzedaży samej działki) dla gminy inwestycja AlterVity oznacza coroczne milionowe przychody. Siedziba firmy zostanie przeniesiona do Bisztynka (wpływy z CIT). Ponadto 50 proc. opłaty marszałkowskiej od każdej tony przyjętych odpadów wraca do gminy.
Kolejna korzyść dla społeczności lokalnej to miejsca pracy – AlterVita chce szukać pracowników wśród lokalnych mieszkańców oraz współpracować z lokalnymi firmami – m.in. budowlanymi oraz transportowymi.
Informacja Urzędu Marszałkowskiego w Olsztynie nt. inwestycji w Bisztynku
Zarząd Województwa w zakresie swoich kompetencji ma planowanie gospodarki odpadami wszystkich rodzajów na terenie województwa poprzez opracowywanie wojewódzkiego planu gospodarki odpadami (WPGO).
W 2015 roku rozpoczęły się prace nad opracowaniem Planu gospodarki odpadami dla województwa warmińsko-mazurskiego na lata 2016-2022. W związku z planowaną przez miasto Olsztyn budową spalarni odpadów z przetwarzania odpadów komunalnych i po dokonanej analizie ilości wytwarzanych odpadów z procesów termicznych i mocy przerobowych istniejących w województwie instalacji autorzy dokumentu zidentyfikowali problem polegający na braku w województwie instalacji do zagospodarowania odpadów z termicznego przetwarzania odpadów, w tym z planowanej spalarni w Olsztynie (ilość powstających odpadów to ok. 30% odpadów przyjętych do przetworzenia, są to w dużej części odpady niebezpieczne).
W przyjętym w grudniu 2016 r. planie gospodarki odpadami ujęty został problem: brak instalacji do unieszkodliwiania odpadów z termicznego przekształcania odpadów, a w kierunkach działań ujęte zostało działanie: budowa instalacji do unieszkodliwiania odpadów z termicznego przekształcania odpadów.
Jedynym inwestorem, który chciał się podjąć budowy takiej instalacji była Gmina Bisztynek i Międzygminny Zakład Kompleksowego Przerobu Odpadów Komunalnych Sękity Sp. z o.o. w Bisztynku. W związku z tym, do planu inwestycyjnego będącego załącznikiem WPGO, wpisane zostało przedsięwzięcie: Budowa składowiska odpadów z procesu termicznego przekształcania o pojemności 158 000 m3 w gminie Bisztynek przyjmujące odpady z grupy 10 i 19 01.
Podsumowując, inwestycja budowy składowiska jest ujęta w aktualnie obowiązującym planie gospodarki odpadami dla województwa i jest zgodna z polityką województwa w tym zakresie.
Przedstawiciele spółki Altervita, która kupiła teren, gdzie była planowana ww. inwestycja, odbyli nieformalne spotkanie w Departamencie Ochrony Środowiska, podczas którego zasięgali informacji na temat treści wojewódzkiego planu gospodarki odpadami i ujęcia w nim budowy składowiska. Zainteresowanym udzielono informacji, o której mowa powyżej.
Jednocześnie Prezes Zakładu Kompleksowego Przerobu Odpadów Komunalnych Sękity Sp. z o.o. w Bisztynku, który jest członkiem Grupy Roboczej ds. aktualizacji WPGO, poprosił o możliwość udziału przedstawicieli spółki Altervita (na własny koszt) w posiedzeniu Grupy, w celu zarysów planów rozwojowych i inwestycyjnych odnoszących się do instalacji znajdujących się lub mających powstać na terenie Gminy Bisztynek, w związku z wygranym przez spółkę przetargiem.
Ostatecznie na posiedzeniu grupy roboczej pojawił się jeden z Członków Zarządu spółki, który w kilku zdaniach zaprezentował plan budowy instalacji do zestalania (unieszkodliwiania) odpadów z termicznego przekształcania odpadów i składowiska do składowania zestalonych odpadów.
Po spotkaniu do urzędu marszałkowskiego wpłynął formalny wniosek o wpis ww. inwestycji do aktualnie opracowywanego planu gospodarki odpadami na lata 2023-2028. Warto podkreślić, że w województwie nadal istnieje problem braku takiej instalacji, a spalarnia odpadów już funkcjonuje.
Szymon Tarasewicz Kierownik Biura Prasowego Rzecznik Prasowy
Czytaj więcej: Żużle i popioły ze spalarni w Olsztynie trafią pod Bisztynek. Mieszkańcy protestują