Aż o 20 tysięcy ton odpadów mniej trafia od mieszkańców Olsztyna do Olsztyńskiego Zakładu Komunalnego w stosunku do zakładanego planu - potwierdził prezes OZK Rafał Targoński.
Rok temu, po wejściu w życie nowej ustawy odpadowej (od 1 lipca 2013r.) władze Olsztyna zakładały dostawę 70 tys. ton odpadów komunalnych zmieszanych rocznie, a prezes Targoński szacuje, że w tym roku będzie to tylko do 50 tys. ton. Miesięcznie do OZK trafia ok. 4 tys. ton odpadów zmieszanych.
Zdaniem prezesa Targońskiego tak ogromny spadek masy odpadów, to efekt wzorowego wywiązywania się z selekcji odpadów przez mieszkańców Olsztyna. - Odpadów komunalnych zmieszanych jest rzeczywiście mniej, natomiast surowców: szkła papieru i plastyku jest zdecydowanie więcej, stąd ta różnica – skomentował prezes Targoński.
Tym samym Olsztyn wywiązuje się znakomicie z norm Unii Europejskiej poziomu odzysku surowców wtórnych. Surowce wtórne należą do odbiorcy odpadów i firmy przewozowe (w Olsztynie Remondis i Koma) sprzedają je tam, kto więcej płaci i na tym zarabiają. Surowców wtórnych nie wolno palić.
Wg danych Urzędu Miasta Olsztyna aż 89% mieszkańców zadeklarowało selekcjonowanie odpadów. W okresie od 1 lipca do 30 września 2013r. zebrano 13 534 ton odpadów, w tym 12 062,60 ton odpadów zmieszanych (co stanowi 89,1% wszystkich odpadów komunalnych) i 1 471,15 ton odpadów selektywnych czyli surowców wtórnych (10,9% w strumieniu odpadów komunalnych).
W opracowaniu z 2012 roku COLLECT KONSULTING – KATOWICE zamówionym przez Urząd Miasta Olsztyna założono, że deklaracje złoży 171 534 tys. mieszkańców, tymczasem deklaracje złożyło 161 291 osób, a więc o 10 tys. mniej. Jeśli średnia odpadów produkowana przez 1 mieszkańca w ciągu roku to 300 kg, to oznacza to 3 tys. ton odpadów mniej w skali roku.
Jednak, to co cieszy prezesa Targońskiego poważnie niepokoi prezesa spółki ZGOK Adama Sierzputowskiego. - To jest niespodzianka i to na dużą skalę, a jeśli by się potwierdziło, że kalkulacje OZK co do masy odpadów były błędne, no to szybko trzeba korygować cały szereg innych spraw – skomentował te dane prezes ZGOK-u Sierzputowski.
Prezes Sierzputowski uważa, że trzeba poddać kontroli dostawców odpadów (w Olsztynie Remondis i Koma), bo być może nie oddają wszystkich odpadów do OZK? Np. w rejonie ełckim masa odpadów wzrosła, po wejściu w życie nowej ustawy o porządku w gminach. Jednak prezes OZK Rafał Targoński uważa te podejrzenia za absurdalne. - Jeśli ktoś odbierze odpady od mieszkańców i nie przywiezie ich do mnie (do OZK), to nie dostanie pieniędzy. Więc jeśli odpady giną, to musiałby się ktoś nimi zajmować jako wolontariusz - mówi prezes Targoński.
Niepokój prezesa Sierzputowskiego bierze się stąd, że ZGOK ma produkować około 50 tysięcy ton odpadów dla spalarni odpadów. Przy tak drastycznym spadku odpadów projekt budowy spalarni przez olsztyński MPEC stanie pod znakiem zapytania. Eksperci z firmy Ramboll, wynajęci przez spółkę MPEC stwierdzili bowiem, że najważniejszą sprawą dla planowanej inwestycji jest pewność stałych dostaw odpowiedniej ilości odpadów do spalania (tzw. RDF). W projekcie MPEC-u przewidziano, iż z terenu Warmii i Mazur ma trafiać do olsztyńskiej spalarni w sumie 100 tys. ton odpadów.
Pierwszą pozytywną korektą mega-projektu ZGOK-u była zapowiedź prezesa Adama Sierzputowskiego budowy własnego składowiska odpadów w okolicach Olsztyna. W mega-projekcie odpady z Olsztyna miały jeździć do Bartoszyc. Olsztyn ma własne składowisko w Łęgajnach oraz 12 ha działkę pod nowe składowisko. Jednak - jak stwierdził to prezes WFOŚiGW - komuś zależało, by to składowisko zamknąć i wozić odpady z Olsztyna do Mławy. Jak obliczył prezes SM "Pojezierze" Wiesław Barański, w ten sposób wywieźliśmy z kieszeni Olsztynian do spółki w Mławie 90 mln zł.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość