„To skandal! Tytuł Honorowego Obywatela Olsztyna przyznali Stefanowi Brzozowskiemu, konfidentowi SB!” - krzyczał do słuchawki wzburzony przyjaciel, jedna z ikon olsztyńskiej „Solidarności”.
Muzyk Stefan Brzozowski (rocznik 1950), autor nieformalnego hymnu Olsztyna pt. „Olsztyn kocham”, twórca i lider zespołu „Czerwony Tulipan”, w poniedziałek 29 kwietnia na Zamku Kapituły Warmińskiej odbierze tytuł Honorowego Obywatela Olsztyna. Przyjaciel zadzwonił w czwartek wieczorem. Ja zadzwoniłem do przewodniczącego Rady Miasta Olsztyna Roberta Szewczyka (obecnie prezydenta-elekta). Nie odebrał, więc wysłałem pytanie SMSem, czy procedura nadania tytułu Honorowego Obywatela Olsztyna przewiduje uzyskanie opinii o kandydacie w IPN, a jeśli tak, czy o taką opinię się zwrócono?
Szewczyk odpisał, że procedura nie przewiduje zwracania się do IPN. „Propozycja nadania tytułu H.O.O. Panu Stefanowi Brzozowskiemu została przyjęta uchwałą RM, a wcześniej jednomyślnie pozytywnie zaopiniowana przez kolegium RM”.
Zadzwoniłem więc do przewodniczącego klubu radnych PiS Radosława Nojmana, gdyż radni PiS też głosowali „za”. Nojman nie odebrał. Na szczęście odbiera telefony ode mnie radny Jarosław Babalski.
Okazało się, że do radnego dotarła pogłoska, że Stefan Brzozowski był TW. Podjął więc próbę ustalenia u źródła prawdziwości tej informacji. Zadzwonił do dr. Pawła Warota, historyka, byłego pracownika Delegatury IPN w Olsztynie, który w trakcie pracy w IPN zasłynął z ujawnienia, iż kolejni rektorzy ART zawdzięczali swoją karierę gorliwej współpracy z SB. Warot odesłał go do naczelnika delegatury IPN w Olsztynie dr Karola Sacewicza, a ten odpowiedział radnemu, że nie może wystąpić do IPN o materiały, gdyż dostęp do archiwów SB mają tylko naukowcy i dziennikarze.
Też zadzwoniłem do Pawła Warota i napisałem SMS, że chodzi o Stefana Brzozowskiego, ale nie odebrał i nie odpisał. Szkoda, bo z tego co powiedział Bogdan Bachmura, to Warot miał swego czasu spotkać się ze Stefanem Brzozowskim i rozmawiać na temat teczki. Jednak Brzozowski powiedział mi, że nie kojarzy takiej osoby i na temat teczki rozmawiał z nim tylko Wojciech Ciesielski.
Na szczęście „Debata” opublikowała w 2014 roku jego artykuł pt. „Paweł Warot ujawnia”, w którym znalazł się wykaz zidentyfikowanych agentów SB z WSP z okresu przełomu lat 70. i 80. XX wieku. Na tej liście znaleźli się: TW „Jakub" – identyfikowany jako Tomasz B., TW „Janusz" – identyfikowany jako Janusz G., TW „Moro" – identyfikowany jako Wojciech C., TW „Paweł" – identyfikowany jako Jan P., TW „Paweł" – identyfikowany jako Jarema K., TW „Paweł II" – identyfikowany jako Andrzej B., TW „Piotr" – identyfikowany jako Marek R., TW „Wiesiek" – identyfikowany jako Mirosław O.
Nie ma na liście Warota TW „Stefana”. Ta lista nie musi być pełna, bo np. brakuje na niej Igora Hrywny, działacza NZS WSP, który jako jedyny w Olsztynie przyznał się publicznie, na łamach „Gazety Olsztyńskiej”, że podpisał współpracę w grudniu 1982 roku i przeprosił za to. Nie ma też na liście Warota najcenniejszego konfidenta SB, studenta geodezji ART TW „Antka” Romana Kosiorka, który z donoszenia uczynił sobie źródło sporych dochodów. (Napisałem o nim w „Debacie” serię artykułów).
Ale również nie ma TW „Stefana” w wykazie agentów SB w książce Anny Górskiej-Klepackiej pt. „SB na tropach Solidarności”. Dowiadujemy się z niej, że działalność antysocjalistyczną na terenie WSP prowadził wykładowca fizyki Aleksander Rusiecki, który pochodził z Warszawy i był związany z KSS „KOR”. To Rusiecki jako pierwszy rozpoczął działalność antysocjalistyczną na WSP i przywoził do Olsztyna pisma i książki drukowane w podziemiu. Gdy Maciej Kuroń, syn Jacka, nie przyjęty na historię na Uniwersytecie Warszawskim, mimo tego, że był finalistą olimpiady, podjął w 1979 roku studia na WSP, natychmiast skontaktował się z Rusieckim. SB też natychmiast ulokowała przy nim swoich agentów: TW „Grzegorz”, „Lucek”, „Jakub”, „Sławek” i „Piotr”oraz „Ania”. Później TW Ania”, tak jak i TW „Dawid”, student WSP mieszkający w akademiku , TW „Gienek” , TW „Grzegorz”, TW „Jakub” informowali SB o strajku studentów WSP w styczniu 1981 roku.
Wszystkich tych agentów prowadził por. Wojciech Napora (rocznik 1949) z Wydziału III SB w KW MO w Olsztynie (wydział zajmował się tzw. „nadbudową” m.in. środowiskiem uczelnianym i artystycznym).
Został mi więc do sprawdzenia inwentarz materiałów znajdujących się w IPN, zamieszczony w internecie. Po wpisaniu hasła „Stefan Brzozowski” wyskoczył opis: „Teczka personalna tajnego współpracownika pseudonim "Stefan" dot. Brzozowski Stefan Piotr, imię ojca: Stefan, ur. 20-06-1950 r. Numer rejestracyjny KWMO Olsztyn 8932/1976”.
Zelektryzowany tym, pojechałem w piątek 26 kwietnia rano do delegatury IPN w Olsztynie. Okazało się, że teczka o podanej w inwentarzu sygnaturze została zniszczona. Zachował się tylko mikrofilm zawartości akt TW „Stefan”. Ze spisu treści zawartości teczki wynika, że mikrofilm zawiera prawie w całości materiały z teczki papierowej, w której por. Napora umieszczał swoje raporty do ziwerzchników na temat pracy z TW "Stefanem". Natomiast teczka pracy TW "Stefan" została zniszczona w listopadzie 1985 roku.
Z lektury materiałów wynika, że wytypował w 1976 roku studenta III roku wychowania muzycznego Wyższej Szkole Pedagogicznej, muzyka Teatrzyku Piosenki Nie Zawsze Poetyckiej „Niebo” do zwerbowania z uwagi na jego inteligencję, logiczność i samodzielność myślenia, a także na to, że był przystojny, towarzyski z poczuciem humoru i co najważniejsze znał całe środowisko artystyczne WSP i ART. Por. Napora liczył też na to, że znał się wcześniej z Brzozowskim.
Okazją do wezwania Brzozowskiego do KW MO w dniu 16 czerwca 1976 roku był tekst piosenki satyrycznej napisany przez 26-letniego wówczas muzyka grupy „Niebo” pt. „Timur”, który trafił do SB przyniesiony przez pracownika Urzędu Kontroli Publikacji i Widowisk, czyli cenzury Tadeusza M. (później dziennikarza „Dziennika Pojezierza”). Por. Napora ocenił, że tekst ma jednoznacznie wymowę antysocjalistyczną, nawołuje do buntu i anarchii.
Skruszony student napisał „Oświadczenie: „Zobowiązuję się do udzielenia pomocy na prośbę porucznika Wojciecha Napora”. Jednak w teczce nie ma ani jednego meldunku Stefana Brzozowskiego, sam Napora w swoich raportach nie podaje ani jednej informacji, którą miałby uzyskać od Brzozowskiego, mimo że w jednym z nich twierdzi, że TW „Stefan”: „W trakcie współpracy z zadań wywiązywał się dobrze, spotkań w zasadzie nie zrywał”, a w końcowym raporcie z 1979 roku, w którym informuje o zerwaniu współpracy przez Stefana Brzozowskiego, napisał: „Informacje przekazywane początkowo przez TW „Stefana” były rzetelne i dość cenne. Obecnie na skutek braków kontaktów stały się ogóle i nieaktualne. Nie przedstawiają one wartości operacyjnych”.
Jeszcze raz podkreślam, w teczce por. Napora nie powołuje się na żadną informację, którą uzyskał od Brzozowskiego. Ale takie informacje trafiały do teczki pracy TW, a ta, w przypadku TW "Stefana", została zniszczona w listopadzie 1985 roku.
Stefan Brzozowski, gdy do niego w piątek 26 kwietnia zadzwoniłem, zaraz po wyjściu z IPN, natychmiast zgodził się na rozmowę ze mną. Spotkaliśmy się w Kawiarni „Usługa” na Starym Mieście. Rozmawialiśmy 2 godziny. Wyczerpująco mi odpowiedział na wszystkie pytania. Stanowczo zaprzeczył, żeby podjął współpracę i przekazywał informacje Naporze. Wojtek Napora był jego długoletnim kolegą z boiska i tą znajomością go podszedł. W tamtym czasie w ogóle nie orientował się w jakiej rzeczywistości politycznej żyje, pochłaniały go taniec i muzyka.
Nie miał pojęcia, co to jest SB i czym się zajmuje. Nie wiedział, że Napora jest funkcjonariuszem SB. Dopiero wezwany na komendę zobaczył Naporę w tej roli. Nadal miał do niego zaufanie, jako do kolegi i nie podejrzewał z jego strony niecnych zamiarów. Dlatego na pytanie „pomożesz koledze?”, spontanicznie odpowiedział „pomogę”. Zaskoczyło go tylko, dlaczego ma koledze potwierdzić pomoc na papierze? To doświadczenie miało odwrotny skutek od tego, który chciał osiągnąć esbek. Od tego momentu zaczął się proces otwierania oczu przez młodego artystę na to, w jakiej rzeczywistości politycznej żyje.
Dokładny opis zawartości teczki oraz rozmowę ze Stefanem Brzozowskim przeczytacie Państwo w miesięcznika „Debata”, który ukaże się 17 maja.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość