Mamy aż „siedmiu wspaniałych” kandydatów na prezydentkę/prezydenta Olsztyna. Takiego wyboru w historii Olsztyna nie było. O II turę powalczą: Robert Szewczyk z KO czyli „Grzymowicz-Bis”, Czesław Jerzy Małkowski czyli OLA wraca, Marcin Możdżonek - najwyższy kandydat w Polsce, Grzegorz Smoliński - ostatnia deska ratunku olsztyńskiego PiSu. Nie tyle po prezydenturę, co po mandat radnego wystartowali: rowerzysta Mirosław Arczak, eurokomunista Bartosz Grucela i jedyna kobieta Monika Rogińska-Stanulewicz – zdradziła Małkowskiego dla PSL.
Pewna przyszłość z Szewczykiem
Przewodniczący Rady Miasta Olsztyna Robert Szewczyk (KO), dyrektor Departamentu Koordynacji Promocji Urzędu Marszałkowskiego czyli „Grzymowicza-bis” idzie do wyborów z hasłem „Pewna przyszłość”. Ci, którzy startują z listy Szewczyka mogą być pewni dobrej przyszłości. Są w tym gronie obecni radni KO, ale też „nowe twarze”: Dyrektor Departamentu Turystyki I Sportu Marcin Galibarczyk, córka byłego posła AWS Andrzeja Smolińskiego, od lat działacza PO Izabela Smolińska-Letza, była wicemarszałek z PSL, obecnie dyrektorka Szpitala Płucnego w Olsztynie Wioletta Śląska-Zyśk (do Sejmu startowała z listy KO jako „Wonder Woman”). Nowoczesna Radna Marta Kamińska, szefowa KODu i najgorliwsza obrończyni „szubienic”. Jest też Bartosz Pancer. Czyżby z rodziny długowiecznego prezesa olsztyńskich wodociągów Wiesława Pancera? Bo na listach komitetu Piotra Grzymowicza kandydat Paweł Grzymowicz to ani chybi progenitura prezydenta.
Szewczyk to jedyny kandydat, który twardo zapowiada kontynuację tramwajowego armagedonu. Chce też przenieść areszt z centrum Olsztyna. Ja tam bym nie przenosił. Przeciwnie, załatwił bym z min. Bodnarem, by nasz areszt stał się centralnym aresztem dla „pisiorów” z całego kraju, których „Koalicja 8*” obiecała usadzić za kratkami. Wiecie, jak by się zwiększył ruch turystyczny w Olsztynie!
Trzaskowski i Leszczyna murem za Szewczykiem
Sam „faktyczny” prezydent RP, według Donalda Tuska, Rafau Trzaskowski i najlepsza ministra zdrowia wśród polonistek Izabela Leszczyna zjechali do Olsztyna, żeby wesprzeć kandydata PO na prezydenta Olsztyna – Roberta Szewczyka. Przemawiali w hali sportowej OSiRu tylko do wierchuszki i kandydatów PO z Olsztyna i okolic, czyli do samych siebie. Rafau Trzaskowski ogłosił: „udało nam się zakończyć erę populizmu”, a teraz „musimy być najsilniejszą demokracją w Europie”. Zapewnił też, że jak wygrają w wyborach samorządowych, to „nie będzie stanowisk dla pociotków”.
Mówi to polityk najbardziej populistycznej partii w Europie, która nie uznaje demokracji, jeśli, to nie PO wygrywa i z której „pociotki” ławą ruszyli na „kuwety” zwolnione przez pisiorów (psiapsiółka ministry z rodzinnej Częstochowy Małgorzata Puchała-Augustyn, kandydatka z Listy PO do rady powiatu, została wicedyrektorką Woj. Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie, po mężu Marku Augustynie, którego Leszczyna obsadziła na stanowisku wiceprezesa NFZ).
Smoliński liczy na „efekt Foremana”
W ogromnych bólach PiS rodził swojego kandydata na prezydenta. Do ostatniej chwili Prezes nie wiedział na kogo postawić. Na stole była posłanka Iwona Arent, poseł Artur Chojecki i wiceprzewodniczący rady miasta w poprzedniej kadencji 51-letni Grzegorz Smoliński. Padło na Smolińskiego. Cztery lata temu też miał startować. Ogłosiła to PAP i raptem wycięła go Arent. - Jestem trochę starszy od boksera Georga Foremana, który po 10 latach przerwy powrócił na ring – powiedział Smoliński podczas prezentacji swojego programu w b. Hotelu Kopernik. - Nikt mu nie dawał szans a został mistrzem świata mając prawie 46 lat.
Już kupiłem sobie popcorn i czekam na debaty kandydatów.
Bokser czy Byczek Fernando?
Jak Smoliński ma wygrać, jak na pierwszej debacie w Gazecie Olsztyńskiej w ringu zachowywał się jak Byczek Fernando, uprawiał pacyfizm i politykę miłości („ja naprawdę lubię Roberta” – powiedział zwracając się do Roberta Szewczyka, a ten odwzajemnił się). Podawał przykłady jak potrafił współpracować z ludźmi z zupełnie innej opcji („wspólnie z Krzysztofem Kacprzyckim radnym SLD, wywalczyliśmy budowę chodnika).
Usunięci z urzędów na listach PiS do rady miasta
Na listy PiSu Artur Chojecki przygarnął usuniętych w ramach „depisizacji” z urzędu wojewódzkiego, dyrektorkę gabinetu wojewody Agnieszkę Warakomską-Poczobutt, rzecznika prasowego dr. Krzysztofa Guzka, pełnomocnika ds. kultury Macieja Tobiszewskiego oraz wicedyrektorkę WM Ośrodka Doradztwa Rolnictwa Sonię Solarz-Taciak. Chojecki przygarnął też na listy kilka osób z kanapowej partii Bogusława Rogalskiego „Zjednoczenie Chrześcijańskich Rodzin”. Na liście do rady miasta, ale także do sejmiku nie ma Jerzego Szmita. "Nie wyraził zainteresowania startem" - powiedział mi poseł Chojecki. Zaskoczeniem na liście jest za to radny Jarosław Babalski i to na „jedynce”, gdyż wcześniej popadł w niełaskę u szefa regionu Chojeckiego i po 15 dniach sprawowania funkcji sekretarza Zarządu Wojewódzkiego PiS podał się do dymisji (podpadł ponoć za krytykę „partiokracji”). Dobrze to świadczy o Chojeckim, bo Babalski był najlepszym radnym. Najwięcej wrogów ma we własnej partii, którzy w sieci rozpętali przeciwko niemu kampanię nienawiści.
Kury nigdy nie wybaczą, że nie są orłami.
Architekt Rafalska na listach Możdżonka
Muszę przyznać, że jak dotąd (piszę te słowa 15 marca) najlepiej swoją kampanię prowadzi mistrz świata w siatkówce, prezes myśliwych Marcin Możdżonek. Zapewnia: „Do wszystkiego doszedłem ciężką pracą, a nie legitymacją partyjną”. Codziennie rano, od poniedziałku do piątku zaprasza na rozmowy mieszkańców Olsztyna w kawiarni na Starym Mieście. Tam też odpowiada w każdą sobotę w sieci na pytania w formacie Q&A. Spotyka się też na mieście z mieszkańcami. Jego lista kandydatów imponuje. Pełno na niej ludzi sportu, działaczy sportowych i prowadzących biznesy związane ze sportem, a także reprezentacja kibiców OKS Stomil. Są też inne branże: Damian Sipowicz ze Związku Zawodowego Techników Komunikacji Miejskiej w Olsztynie, Ewa Wyka, szefowa związkowców w ratuszu, która prowadziła walkę o zwiększenie wynagrodzeń. Możdżonek przygarnął też dwóch byłych działaczy partii Gowina Piotra Duliszewskiego (był komendantem woj. OHP i Michał Pietrzak (był prawnikiem w OHP). Ale uwaga! Na liście jest też była dyrektorka wydziału architektury Magdalena Rafalska, która odeszła z ratusza po moich tekstach o sprzedaży atrakcyjnej działki w Pieczewie za niską cenę deweloperowi, z którym związany był brat Rafalskiej.
Za kandydaturą Możdżonka stoją olsztyńscy przedsiębiorcy na czele z Jarosławem Kuklińskim, właścicielem firmy budowlanej Pronad i prezesem WM Izby Budowlanej. Czy sportowcy mają wprowadzić do ratusza deweloperów a hasło kandydata „Lepszy Olsztyn” oznacza „lepszy dla naszych deweloperów”?
Czy to nagonka konkurenta na Marcina Możdżonka?
Możdżonek podejrzewa, że zaczęła się na niego nagonka, gdy zaczął zagrażać jednemu z kontrkandydatów (w domyśle Robertowi Szewczykowi z PO). Najpierw WP.pl wyciągnęła historię sprzed 2. miesięcy zabicia łosia na polowaniu koła „Żubr” w gminie Purda, w którym uczestniczyło 30. myśliwych w tym Możdżonek, ale był 2 km od miejsca zdarzenia. Gdy tylko dowiedział się o postrzeleniu łosia natychmiast zawiadomił policję. Prokuratura w Białymstoku wszczęła śledztwo (gdyż jednym z myśliwych był prokurator z Olsztyna). Następnie olsztyńskie media dostały anonimową skargę rodzica na agitację wyborczą Możdżonka w ich przedszkolu im. Pluszowego Misia. Agitacja polegała na czytaniu dzieciom bajek m.in. "Kaczki Dziwaczki" i "Samochwały" oraz zrobieniu wspólnego zdjęcia, które kandydat na prezydenta zawiesił na swoim FB. „Od wielu lat chodzę do szkół i przedszkoli, gdzie jako mistrz świata i Europy opowiadam o siatkówce i pięknie sportu, o tym że uczy on szacunku do pracy. To nie był też pierwszy raz, kiedy czytałem dzieciom bajki i takich propozycji dostaję wiele” – tłumaczył Możdżonek. Ostatnio siatkarz poinformował media, że Izba Administracji Skarbowej w Olsztynie dała mu 3 dni na przedstawienie dokumentów z trzech lat działalności „Fundacji Marcina Możdżonka”, chodzi o przelewy z Ministerstwa Sportu i Turystyki. Za te dotacje fundacja prowadziła treningi i turnieje siatkarskie oraz treningi strzeleckie. Możdżonek zapewnia, że wszystkie dotacje zostały rozliczone i dokumentacja jest w posiadaniu ministerstwa. Dlaczego więc skarbówka odciąga go od kampanii i każeskanować faktury i umowy z 3 lat? Izba odpowiada, że nie wszystkie dokumenty źródłowe możliwe są do uzyskania w resorcie sportu, a o dokumenty Izba zwróciła się do kilkudziesięciu podmiotów dotowanych przez ministerstwo sportu.
Możdżonek, te trzy zdarzenia w nakręconym spocie wyborczym, podał jako przykłady nagonki na niego, która zaczęła się od próby wmówienia mieszkańcom Olsztyna, że „reprezentuje pewną partię” (chodzi o Konfederacje), gdy on nie ma legitymacji żadnej, a z Konfederacją nie chce mieć nic do czynienia. Ta nagonka „tylko świadczy, że obraliśmy dobry kierunek i że moja kampania przekonuje olsztynian” – podsumował Możdżonek.
Ja się zgodzę z Możdżonkiem, że ta kontrola Izby nie jest przypadkowa, bo nie słyszałem, by Izba zajęła się kontrolą grantów udzielonych przez Ministerstwo Nauki za szefostwa Jarosława Gowina na "Wsparcie Uniwersytetów Trzeciego Wieku". O przyznaniu grantów decydowała komisja, której przewodniczącym był poseł i pracownik gabinetu Gowina Michał Wypij. Granty trafiły do stowarzyszeń powołanych przez członków partii Gowina, a dwa, w sumie na 400 tys. zł, trafiły do utworzonej tydzień wcześniej Fundacji Inn Warmia z Olsztyna Radosława Wojnarowskiego, kolegi Wypija (Wypił oświadczył, że wyłączył się z głosowania w tym konkursie). Granty przyznano w 2018 roku. Resort i Fundacja nie udostępniły mi dokumentacji z rozliczenia się z tych grantów.
Nie dla autostrady nad jez. Żbik!
Możdżonek pobił moje serce opinią, którą nie tylko ja podzielam, jako użytkownik ulicy Bałtyckiej (wjazd z Redykajn), że forsowanie przez Piotra Grzymowicza i Roberta Szewczyka (to jego sztandarowy postulat jako kandydata na prezydenta Olsztyna) budowy Nowobałtyckiej, która pochłonie 240 mln zł, to jeszcze większy idiotyzm od budowy tramwajów. Owszem, mieszkańcy Jonkowo i Gutkowa szybciej dotrą pod rondo Ofiar Katastrofy Smoleńskiej, ale tylko po to, żeby stać przed nim w jeszcze dłuższym korku. Na dodatek, co zauważył Możdżonek, budowa autostrady przez środek miasta zabetonuje brzegi jeziora Tyrsko (popularna nazwa Żbik) niszcząc ten wyjątkowy akwen do końca.
Tramwaje – nr 1 inwestycji Grzymowicza
Wyborcza Olsztyn prowadzi kampanię Piotrowi Grzymowiczowi, m.in. publikując sondę pt. „Wielkie inwestycje prezydentury Piotra Grzymowicza. Która najważniejsza?” Z 15 inwestycji wymienionych przez Grzymowicza na podsumowanie swojej 15-letniej prezydentury, najwięcej głosów wśród czytelników biuletynu ratusza zdobyła budowa tramwaju. W 2023 r. Olsztyn dołożył do komunikacji miejskiej 83,3 mln. Ta kwota będzie rosła w postępie geometrycznym wraz z używaniem się torów i taboru. Ale kto bogatemu zabroni?
Niemiecki ślad
Okazuje się, że to przez niemieckie serwery przechodziły informacje, które finalnie doprowadziły do cyberataku w Olsztynie na stronę ZDZiTu. Hakerzy chcieli okupu, ale miasto odmówiło z nimi negocjacji. Straty wyniosły 1 mln zł. Na usunięcie skutków miasto dostało 3,1 mln zł z NASK. Nadal nie wszystko działa.
Nie wiem, czy to dobrze, że śledczy ujawnili ten niemiecki ślad. To woda na młyn dla pisiorów.
Lotnisko Szymany: "okno na świat" czy skarbonka bez dna?
Skoro jesteśmy przy komunikacji i dopłatach, to dorzućmy lotnisko zbudowane przez marszałka Jacka Protasa z PO w Puszczy Napiwodzko-Ramuckiej,w Szymanach, którego straty netto na koniec 2023 roku wynoszą już 144 mln zł i co roku trzeba do tego interesu dokładać kolejne 20 mln zł. Do 1 biletu podatnicy dokładają 140 zł. Latem z Szyman będzie można polecieć tylko do Krakowa i Londynu-Stansted. Dlaczego samorząd utrzymuje bankruta? Bo „port lotniczy realizuje misję publiczną” – odpowiadają władze spółki. To misją jest finansowanie pensji Prezesa portu Wiktora Wójcika, olsztyńskiego radnego Platformy Obywatelskiej. Na koniec 2022 r. port zatrudniał 128 osób, a średnia pensja wynosiła 5051 zł miesięcznie. Podania pensji prezesa spółka odmawia.
Prezydentka na dachu wieżowca
Inny sposób na promocję znalazła Monika Rogińska-Stanulewicz, jedyna kobieta, która startuje na prezydenta Olsztyna. Jej hasło to „Piękny Olsztyn”. Swój start na prezydentkę Olsztyna z „Trzeciej Drogi” (PSL) ogłosiła na dachu wieżowca przy ul. Grunwaldzkiej 14A, z którego było widać słynną w całej Polsce wieżę ratusza. Radna wielu kadencji z listy Małkowskiego na dachu oświadczyła, że „odcięła się od dotychczasowych schematów i oczekiwań”. Nie bardzo wiadomo, co miała na myśli. Chyba pomyliła wybory na prezydenta miasta z kampanią proaborcyjną, bo nagrała rolkę na tle kobiet, w tym jednej o urodzie i kształtach sex-bomby w obcisłej miniówce, w nagraniu żarliwie zaapelowała: „Polki muszą mieć prawo decydować o swoim ciele i swoim życiu rodzinnym. Dlatego apelujemy o szacunek do kobiet, które znalazły się w tak trudnej sytuacji. Dajmy im prawo do wyboru i godności”.
Może gdyby pani Monika pokazała się na dachu Centaurusa, zwłaszcza z tą sex-bombą z rolki miałaby szanse u mężczyzn, bo, niestety, serca kobiet już dawno skradł pierwszy amant w gronie męskich kandydatów – 73-letni Czesław Jerzy Małkowski. Połowa miejsc na jego listach dostały kobiety. W Dniu Kobiet jego kandydaci rozdali 1000 tulipanów.
Co ekipa Małkowskiego odkryła pod dywanem?
W Olsztynie znów będzie wesoło i radośnie, jak wygra Czesław Jerzy Małkowski. Obiecał, że przywróci Olsztyńskie Lato Artystyczne z darmowymi koncertami gwiazd. Kampanię prowadzi mu Piotr Jastrzębski, syn dyrektorki Przedszkola „Szesnastka”. W 2020 roku organizował referendum w celu odwołania Piotra Grzymowicza, po tym jak prezydent chciał eksmitować przedszkole. Była to reakcja prezydenta na nakazanie przez sąd zwrotu z budżetu gminy 2,6 mln zł z tytułu zaniżonych dotacji. Teraz Jastrzębski pochwalił się kolejną wygraną. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie stwierdził, że cała kwota dotacji za 2019 rok została wykorzystana prawidłowo, co zakwestionowali kontrolerzy z ratusza. Na konferencji, na której Małkowski zaprezentował program wyborczy Jastrzębski zrobił happening. Przyniósł dywan, który następnie zwinął w rulon. „Odsłaniamy wszystkie zamiecione pod dywan przez obecną władzę sprawy – oświadczył dziennikarzom. - To symbol naszego zobowiązania do transparentności. To czas, żeby porządkować nasze miasto z odwagą i uczciwością”. Niestety, pod dywanem była tylko lśniąca posadzka restauracji „Casablanka”.
Panie Piotrze, na wszelki wypadek niech pan zachowa ten dywan. Zobaczy pan, że się przyda...
„Represjonowana” na liście Małkowskiego
U Małkowskiego na liście jest Władysława W., oskarżona o wyłudzenie świadczeń jako rzekomo „osoba represjonowana w stanie wojennym”. Pociągnęła za sobą na ławę oskarżonych grupę działaczy „Solidarności” faktycznie represjonowanych, którzy dali się jej zmanipulować i podpisali podsunięte oświadczenie.
Z Władysławy W. była taka działaczka podziemia solidarnościowego, jak z Czesława, dyrektora Urzędu Cenzury w PRL, bojownik o wolność słowa.
Małkowski na „Okrąglaku”
Gdyby ilość banerów decydowała o ilości głosów, to Robert Szewczyk już miałby zwycięstwo w kieszeni. Cały Olsztyn zaklejony jest jego banerami. Drugie miejsce zająłby mistrz świata w siatkówce i myśliwy Marcin Możdżonek (umieścił na nich takie same serce jak Szewczyk). Ale już doganiają go Monika Rogińska i Grzegorz Smoliński, który najpóźniej wystartował. Ale wszystkich przebił Czesław Jerzy Małkowski, który sam sobie finansuje kampanię z 2 mln zł z odszkodowania za niesłuszne aresztowanie za gwałt i molestowanie urzędniczek. Zawiesił największy baner w mieście, na „Okrąglaku” i patrzy na słynną wieżę ratusza, na której miał upojną randkę ze swoją podwładną. Widocznie nie wie, że „Okrąglak” jest pechowy. W 2014 roku Andrzej Ryński (SLD) zapłacił za to miejsce aż 30 tys. zł i przegrał (ile zapłacił Małkowski jego pełnomocnik Piotr Jastrzębski twierdzi, że nie wie). To samo spotkało kandydata PO Krzysztofa Krukowskiego, który miał baner z samym Donaldem Tuskiem i przegrał z Piotrem Grzymowiczem. Radna PO Halina Ciunel chciała z banera wskoczyć na fotel sejmowy i też klapa!
Czy Małkowskiemu uda się wskoczyć z Okrąglaka na wieżę? Daleko nie ma...
Konfederaci nie potrafili zebrać podpisów
Ciamajdami okazali się działacze Konfederacji, którzy nie potrafili zebrać 150 podpisów pod listami kandydatów i Tomasz Owsianik odpadł jako kandydat na prezydenta Olsztyna, a szkoda bo to był jedyny kandydat, który nie obiecywał wszystko wszystkim za publiczne pieniądze. Ciekawie wytłumaczył, dlaczego na wiosnę ulice Olsztyna pełne dziur przypominają krajobraz księżycowy. „Wystarczy łatać dziury mieszanką z betonu, zamiast smoły. Dlaczego tej technologii nie stosują? Bo za rok znów kilka milionów wpadnie do kieszeni. Póki nie odsunie się od władzy towarzysko-politycznej kliki, to miasta nadal będzie się wyludniało”.
Senatorki PiS powalczą o mandat radnych sejmiku
Bogusława Orzechowska z Ostródy i Małgorzata Kopiczko z Ełku nie dostały się ponownie do Senatu RP z listy PiS, więc spróbują dostać się do Sejmiku (były poseł PiS Wojciech Kossakowski wystartował na wójta gminy Ełk). Szanse eks-senatorki mają duże, bo startują z „jedynek”, tak jak obecni radni dr Marcin Kaźmierczuk oraz Patryk Kozłowski. W okręgu olsztyńskim „jedynkę” dostał dr historii Paweł Warot, odwołany ze stanowiska dyrektora TVP Olsztyn przez ministra kultury ppłk. B. Sienkiewicza. Wcześniej był dyrektorem oddziału IPN w Gdańsku. Jako historyk IPNu w Olsztynie był postrachem kapusiów SB w olsztyńskich elitach, których ujawniał. Już raz startował w wyborach samorządowych, w 2014 roku, wówczas do rady miasta Olsztyna, bez powodzenia. Ponoć załatwił sobie „jedynkę” na Nowogrodzkiej. Toteż zasłużeni radni wojewódzcy PiS musieli posunąć się i tak drugie miejsce otrzymała Bożenna Ulewicz, trzecie komendant wojewódzki OHP Dariusz „Kuchenka” Rudnik a czwarte były kurator Marek Krzysztof Nowacki. Listę w okręgu olsztyńskim zamyka były poseł partii Kukiz15 Andrzej Maciejewski.
Jak nie dostaną się do sejmiku, to już tylko zostaną im rady osiedlowe.
Specjalista od węgorzy pełnomocnikiem wojewody
Wojewoda Warmińsko-Mazurski Radosław Król chyba już przebił poprzednika Artura Chojeckiego w liczbie powołanych pełnomocników. Powołał ich już 12, głównie z PSL. Jako Pełnomocnika ds. Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej powołał ichtiologa prof. dr hab. inż. Dariusza Kucharczyka. „Misją Pana Dariusza będzie troska o harmonię między rozwojem a ochroną naszego środowiska, zapewniając zrównoważony rozwój naszego pięknego regionu” – czytamy w komunikacie na stronie urzędu. Prof. Kucharczyk to bohater słynnej „afery węgorzowej”. Dostał 33 mln zł na projekt, w którym m.in. miał sztucznie rozmnożyć węgorze, co zdaniem ichtiologów na całym świecie jest niemożliwe. Media piały, że naukowiec z UWM jest o krok od nagrody Nobla. Prof. Kucharczyk węgorza nie rozmnożył, a gdy wkroczyła kontrola okazało się, że ichtiolog m.in. podpisywał fikcyjne umowy o dzieło na w sumie setki tysięcy złotych. Prace naukowe powstałe w ramach projektu kompilował z prac magisterskich swoich studentów, w tym obecnego wojewody Króla. UWM musiała oddać 2,5 mln zł. Sąd był łagodny, skazał ichtiologa na roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata i kazał oddać UWM 50 tys. złotych.
Trzeba mieć nadzieję, że pełnomocnik nie dostanie aż takich milionów na „zapewnienie zrównoważonego rozwoju naszego pięknego regionu”.
A może rozmnożą?
Na wieść, że wojewoda Radosław Król powołał prof. Kucharczyka na pełnomocnika, wysłałem wojewodzie pytanie, czy w jakimkolwiek zakresie był beneficjentem projektu rozmnażania węgorza? Wojewoda nie odpowiedział. Zmusił mnie do lektury dziesiątków tomów akt z procesu Kucharczyka. Wyczytałem, że Król, wówczas wójt Wydmin i doktorant w katedrze Kucharczyka, był jednym z czterech głównych beneficjentów projektu, Kucharczyk zawarł z nim 13 umów na kwotę 222 500 zł. Król miał rzekomo wykonywać szerokie prace badawcze, ale jak zeznali technicy, „w sumie w laboratoriach był widziany 2 razy”. Król zeznał że zajmował się „testowaniem różnych anestetyków w sztucznym rozrodzie ryb w różnych akwenach”, ale UKS stwierdził, że nie przedłożył dowodów.
Ale kto wie, może jeszcze wojewoda-ichtiolog a z pełnomocnikiem ichtiologiem Kucharczykiem rozmnożą tego węgorza? W każdym razie naukowo potwierdzili, że najlepiej ryby się łowi w mętnej wodzie.
Lasy Państwowe w Olsztynie bez czystek
Wyborcza Olsztyn jest rozczarowana, że nowy dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie Adam Czajkowskim nie zamierza przeprowadzić „czystek”, czyli wyrzucić „pisiorów”, na czele ze swoim poprzednikiem Adamem Roczniakiem, którego Wyborcza umieściła na liście proskrypcyjnej. Okazało się, niestety, że audyt za lata 2016-24 nie potwierdził nieprawidłowości opisywanych przez Wyborczą. Nabycie domu przez Roczniaka „odbyło się za wiedzą i zgodą dyrektora generalnego i regulacje prawne w tym zakresie zostały spełnione”. Co dalej z Roczniakiem: „Mogę powiedzieć tyle, że jest to doświadczony leśnik. Liczę, że znajdzie zatrudnienie w Lasach Państwowych i spełni się na jakimś stanowisku”.
Tak jak pisałem wcześniej w „Debatce” Adam Roczniak wykupił polisę ubezpieczeniową w postaci zatrudnienia w dyrekcji działacza PSL, radnego wojewódzkiego Jana Bobka. Gdyby pisiory w innych instytucjach i urzędach zastosowały patent Roczniaka, to dzisiaj nie było, by „rzezi tłustych kotów”.
Adam Socha
Na zdjęciu: kandydaci na prezydenta Olsztyna
Skomentuj
Komentuj jako gość