Urząd prymasa wraca do Gniezna. Na 3 miesiące obejmie go abp Henryk Muszyński, przez kilkanaście lat zarejestrowany przez SB jako TW. Czytaj wypowiedź ks. Tadeusza Isakowicz- Zaleskiego. Specjalnie dla portalu Debata.
Czy człowiek, który jest zarejestrowany jako TW może pełnić funkcje, którą pełnili tacy ludzie jak bp Hlond czy kardynał Wyszyński?
Obecnie funkcja prymasa jest funkcją honorową. Niemniej jednak w tradycji polskiej ta funkcja wiąże się z ogromnym zaufaniem społecznym. W naszym kraju jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że prymasem jest ktoś o wybitnych wartościach moralnych, który jest autorytetem. Prymas, pomimo tego, że nie ma realnej władzy, przemawia do społeczeństwa i niezależnie co prawo kościelne mówi na ten temat to przywiązanie do tej funkcji jest w Polsce ogromne. W wypadku abp Muszyńskiego istnieje wiele znaków zapytanie, których on do dnia dzisiejszego nie wyjaśnił. Mnie to bardzo razi dlatego ,że to funkcja tylko na 3 miesiące. Pytam się więc po co na tak krótki czas obsadzać stanowisko prymasa kimś kto pewne znaki zapytanie w swoim życiorysie?
Może po to by pokazać, że dla hierarchii kościoła temat lustracji już nie istnieje?
W kościele w Polsce istnieje ogromne lobby antylustracyjne, które wielokrotnie dawało do zrozumienia, że trzeba zalać betonem na 50 lat archiwa, zabetonować je a nawet spalić. Ta nominacja oznacza, że lobby antylustracyjne jest dziś górą. Tyle, że to jest zwycięstwo na krótka metę, bowiem wcześniej czy później te archiwa i tak będą otwierane. A straty moralne z tego powodu będą ogromne. W Episkopacie nie ma w tej chwili lidera a miarę kardynała Wyszyńskiego czy Karola Wojtyły.
I co się stanie za 3 miesiące?
Wszystko wskazuje na to, że za 3 miesiące nowym prymasem będzie obecny nuncjusz apostolski w Polsce abp Józef Kowalczyk, który usilnie zabiega o to stanowisko, a który jest zarejestrowany w aktach SB jako kontakt informacyjny „Capino”. Rok temu nuncjusz zaprzeczył kontaktom z SB, natomiast Komisja Kościelna, po jednym dniu pracy, wydała komunikat, że wszystko w sprawie nuncjusza jest wyjaśnione. Jednak po tym werdykcie pojawiło się około 20 innych dokumentów, które rzucają złe światło na abp Kowalczyka. To wszystko jest ciąg dalszy niekonsekwencji hierarchów w sprawie lustracji. Istnieje przecież memoriał biskupów podpisany 26 sierpnia 2006 roku, który jednoznacznie określał jak rozwiązać te kwestie. Niestety teraz mamy do czynienia z bardzo poważnym krokiem do tyły w sprawie lustracji kościoła.
Ks. Tadeusz Isakowicz- Zaleski, duchowny katolicki obrządków ormiańskiego i łacińskiego, działacz społeczny, historyk Kościoła, wieloletni uczestnik opozycji antykomunistycznej w PRL, poeta. Autor książki "Księża wobec bezpieki".
Rozmawiał Łukasz Adamski
Czytaj również tekst z portalu fronda.pl
W rozmowie z portalem Fronda.pl historyk prof. Jan Żaryn tłumaczy, że z rejestracji metropolity gnieźnieńskiego zachowały się tylko dane ewidencyjne. - Zapisywano w nich wszystkich współpracowników i kandydatów na współpracowników – tłumaczy.
Historyk nie ma prawa budować negatywnych scenariuszy
- Właśnie jako kandydat został zarejestrowany w 1975 r. abp Muszyński. W jednym z zapisów z 1984 r. skreślono słowo „kandydat” i został „tajny współpracownik”. Ale nie zachowały się dokumenty, które pozwoliłby stwierdzić, że przyszły prymas był świadomym TW i wyrządził komuś krzywdę. A jako historyk nie mam prawa budować na tej postawie negatywnych scenariuszy – powiedział nam prof. Żaryn. Gdy abp Muszyński dowiedział się, że został zarejestrowany, odnalazł esbeka, który go prowadził. Miał on przyznać, że wpisu "TW" dokonał do ewidencji bez wiedzy zainteresowanego.
Autor książki "Księża wobec bezpieki", ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski także nie buduje negatywnych scenariuszy, ale wskazuje na wątpliwości wokół rejestracji abpa Muszyńskiego. - Ta rejestracja trwała kilkanaście lat. Trudno przypuszczać, by w aktach SB figurował tyle czasu ktoś, kto opierał się werbunkowi, albo był bezwartościowy – wyjaśnia w rozmowie z nami. Ks. Zaleski podkreślił, że z jego badań wynika, że jeśli jakiś duchowny był zarejestrowany przez krótki okres (2-3 lata) to wątpliwości można śmiało interpretować na korzyść zarejestrowanego.
Prymas nie może kluczyć ws. kontaktów SB
- Abp Muszyński nie powinien sięgać po godność prymasa – stwierdza krakowski duchowny, dodając, że uderza to w rangę tytułu. - Dzisiaj jest to godność historyczna. Ludziom prymas kojarzy się z prymasem Hlondem, potem kard. Wyszyńskim i kard. Glempem. Wszyscy wykazali się bohaterstwem i niezłomnością w walce z komunizmem. Po serii takich postaci mamy kogoś, kto w tej sprawie kluczy – podkreśla.
Wątpliwości wobec rejestracji hierarchy podniósł także Piotr Semka na łamach „Rzeczpospolitej”. - Czy ksiądz arcybiskup (Henryk Muszyński – przyp. red.) jest w stanie dziś ocenić i spamiętać wszystkie informacje jakie w czasie rozmów przekazał esbekom kilkadziesiąt lat temu? Czy taką pewność wypowiedzi można pogodzić z wrażliwością sumienia – napisał publicysta.
Nowe dokumenty z IPN dotyczące arcybiskupa Kowalczyka?
Ks. Isakowicz-Zaleski wskazuje, że abp Muszyński będzie prymasem tylko przez 3 miesiące. Pytanie o to, kto będzie jego następcą? - Widać dobrze, że o tę godność stara się obecny nuncjusz apostolski w Polsce, abp Józef Kowalczyk. On też był zarejestrowany przez SB jako kontakt operacyjny. Prowadził go sam rezydent wywiadu. W tej sprawie pojawiają się nowe dokumenty i nowe wątpliwości – opowiada.
Warto dodać, że to abp Kowalczyk dał wcześniej sygnał Stolicy Apostolskiej, że nominacja abpa Stanisława Wielgusa na metropolitę warszawskiego nie wzbudza wątpliwości. Stwierdzenie nuncjusza zweryfikowała rzeczywistość i smutne obrazki oraz okrzyki z archikatedry św. Jana. Gdzie zamiast ingresu odbyła się rezygnacja abpa Wielgusa.
Mariusz Majewski. www. Fronda.pl
Skomentuj
Komentuj jako gość