Porażka w sejmowym głosowaniu, bunt kilku prominentnych posłów i krytyka ze strony Schetyny w związku ze skandalem z leczeniem nowotworów – to wszystko spadło na Donalda Tuska w ciągu zaledwie jednego dnia.
O zdenerwowaniu premiera świadczy najlepiej jego zachowanie na wczorajszej konferencji prasowej. Tusk – zapewnie zgodnie z zaleceniami doradców od PR – próbował obrócić swoją ewidentną porażkę w dobry żart. Starał się dowcipkować i sprawiać wrażenie polityka, który głosowanie w sprawie Wassermanna i Kempy uważa za niewiele znaczący epizod. Niestety, uśmiechy premiera – przerywane co chwilę bezradnymi pauzami i zająknięciami – nie przekonały chyba nawet najbardziej antyPiS-owskich (na modłę Niesiołowskiego) zwolenników PO.
Bo też lider Platformy, wbrew temu, co zaprezentował przed dziennikarzami, ma nad czym myśleć. Dotkliwa porażka w Sejmie to sygnał, że arogancji PO ma już dość nie tylko zwalczana przez Tuska opozycja, ale i zastraszany „skarbówką” partner z koalicji. PSL, jakby chcąc uciąć plotki, że stracił tytuł pierwszej partii „obrotowej” w Polsce (na rzecz SLD), dał swoim veto znać, iż jest gotów – gdyby przyszła taka potrzeba – zmienić w przyszłej kadencji koalicjanta. Otwarty sprzeciw takich parlamentarzystów jak Jarosław Gowin, Antoni Mężydło czy Lidia Staroń – nie po raz pierwszy zresztą buntujących się przeciw poczynaniom kolegów z PO – jest ostrzeżeniem, że gwałtowniejszy spadek notowań Platformy może poskutkować błyskawiczną secesją prawego skrzydła partii.
Reprymenda ze strony Schetyny to z kolei znak, że tajemniczy mocodawcy Tuska – kimkolwiek są – zaczynają niecierpliwie przebierać nogami, i jedynie słabe sondażowe wyniki Andrzeja Olechowskiego powstrzymują ich od natychmiastowej zmiany wykonawcy ich interesów. A to oznaczałoby koniec wielkiej kariery politycznej premiera – i prawie pewny rozpad Platformy Obywatelskiej w jej dotychczasowym kształcie. Ci, którzy nauczyli się już odczytywać prawdę ze słów Donalda Tuska (jest to łatwe: „Polsce nie grozi kryzys” = Polsce grozi kryzys, „Jestem gotów ustąpić prezydentowi” = Nie ustąpię prezydentowi), mogą więc przetłumaczyć sobie na polski wczorajszy komentarz premiera do wydarzeń w Sejmie. Brzmiał on: „Po ludzku się cieszę”.
Grzegorz Wierzchołowski
Skomentuj
Komentuj jako gość